Zaćmienie słońca w instytucie geografii

Jestem na uczelni. Zmęczona, niewyspana i niesamowicie wkurzona. Mam totalnie dość i kompletnie nic mi się nie chce. Marzę o tym, żeby jechać do domu, zagrzebać się w pościeli i mieć wszystko gdzieś. Bad day, shit happens…

I wtedy przychodzi promotorka na seminarium, siadamy w sali, pyta jak idzie pisanie pracy, ile stworzyłam, na jakim etapie jestem, do kiedy mam zamiar oddać jej całość a w międzyczasie wycina kółeczka w czarnych kartonikach i bawi się taśmą klejącą z uśmiechem na ustach. Przykłada okrągłe obiekty, przykleja je do kartonu i pracuje dalej potakując mi co jakiś czas i zadając kolejne pytania odnośnie pracy dyplomowej. Kiedy kończy pyta się, czy wiemy jaki jest dziś dzień i co będzie miało miejsce za 20 minut. Nieśmiało odpowiadam, że zaćmienie słońca.

Ona się śmieje i mówi, że pójdziemy obserwować. Skoro jesteśmy w instytucie geografii, otoczeni przez ludzi, którzy się tym fascynują, urywamy się z zajęć na 10 minut i idziemy obserwować słońce.
Wychodzimy z instytutu. Zamarzam. Jest niesamowicie zimno a świat wygląda jakby ktoś odebrał mu barwy. Jest mdły. Dziwnie się obserwuje wszystko, co jest wokół, bo to nie tak powinno wyglądać. Zastanawiam się czy to ja i mój zły dzień, czy serio coś zaczyna się dziać…

Pani Doktor rozdaje nam przygotowane szkiełka i mówi, że już czas i możemy zacząć obserwować zaćmienie. Jedni podekscytowani, inni mając to wszystko totalnie w czterech literach zerkają w słońce. I przypomina mi się dzieciństwo, kiedy to jeszcze z takimi okularami z gazety, stałam u dziadków na balkonie i czekałam, aż świat zrobi się czarny. Wiecie… zaćmienie słońca, no to dziecięca logika podpowiada, że w dzień przez kilka godzin czy minut będzie noc. Niestety strasznie się wtedy zawiodłam ;-)

Co w tym wszystkim takiego wyjątkowego? Studiuję w instytucie geografii i otaczają mnie wykładowcy, którzy z radością dziecka przykładali szkiełka do oczu a nawet próbowali robić zdjęcia…
I chociaż wyblakły świat dalej był wyblakły i nadal jest kiedy to piszę w notatkach na telefonie, siedząc na seminarium, mimo wszystko nabrał barw i humor trochę mi się poprawił, bo jak już Wam kiedyś pisałam – uwielbiam ludzi z pasją i cudownie patrzy się i słucha się ludzi, którzy czymś się interesują, poświęcają się temu co kochają, rozwijają się i cieszą wielkimi drobnymi rzeczami.

E-book

Archiwum