Graj w Pokemon GO – zrób z siebie idiotę!

Jako, że nie żyję w przeświadczeniu, że nie znam się, to się wypowiem, pewnego pięknego popołudnia weszłam na sklep play i pobrałam aplikację Pokemon Go, która bije w chwili obecnej wszelkie rekordy popularności i nietrudno znaleźć młodszych i trochę starszych na ulicach, z oczami wpatrzonymi w telefon, szukających pokemonów.

Co mnie do tego podkusiło? To, że pokemony to bajka mojego dzieciństwa. Bo kto urodzony na początku lat 90. nie oglądał pokemonów i nie zbierał tazosów z chipsów. No proszę Was, przepiękne uroki dzieciństwa. Pamiętam jeszcze moją kolekcję tazosów, które z wielkim bólem serca oddawałam tak po prostu rodzinie, jako że byłam już za stara a pokemony w pewien sposób zniknęły z mojego życia. No cóż… lata lecą, moda przeminęła, pozostał sentyment. Aż do dzisiaj, dlatego z ogromną ciekawością zerknęłam co takiego wypuściło Nintendo, że pokemony wróciły do łask i cały świat zakochał się w nich na nowo.

GRAJ W POKEMON GO – ZRÓB Z SIEBIE IDIOTĘ!

I jako, że cały internet huczy od opisów gry, nie mam zamiaru rozpisywać się na temat tego, o czym ta gra jest i na czym polega, bo zapewne każdy z Was świetnie zdaje sobie z tego sprawę. A jeżeli nie, to wystarczy zajrzeć na YouTube, na którym powstają nawet gameplay’e z gry. Ja jednak chciałabym pokrótce napisać swoje spostrzeżenia i pokazać, że to nie gra jest głupia a całe nasze społeczeństwo – bo nie powiecie mi, że nie słyszeliście o ludziach biegających za pokemonami po cmentarzach, polach minowych, czy o ludziach potrącających radiowozy, albo wpadających pod samochody, bo pojawił im się na ekranie jakiś unikalny pokemon.

Pokemon GO logo

Wiecie w czym rzecz? W tym, że dostajemy do ręki całkiem fajne narzędzia (tutaj mogłabym się kłócić odnośnie Pokemon GO, ale nie chcę wchodzić już w kwestie techniczne aplikacji i tego, ile danych przesyła o swoich użytkownikach, tylko skupię się na jej odbiorze jako końcowego konsumenta, który wszystkie te rzeczy ma głęboko gdzieś, odpala GPS i chce się bawić) i nie potrafimy z nich korzystać tak, jak powinno się z nich korzystać.

POKEMON GO NIE TAK STRASZNE JAK JE W MEDIACH MALUJĄ

Bo wiecie co… sam zamysł i koncepcja aplikacji jest fenomenalna. Zobaczcie co się dzieje. Przez lata rodzice, dziadkowie, społeczeństwo narzekało, że dzieciaki siedzą w domach i nie chcą wychodzić. Obecnie stale widzę dzieciaki, które biegają po całym mieście chcąc złapać pokemona. Same chcą wychodzić z domu i spędzać aktywnie czas na świeżym powietrzu. A to, że motywuje je do tego gra? No cóż… moim zdaniem lepiej, że robi to taka gra, niż mieliby siedzieć kolejne godziny przed ekranem komputera i tylko wirtualnie egzystować w społeczeństwie przy grze „stacjonarnej”. Teraz spotykają się z innymi ludźmi, poznają nowe osoby i wspólnie się bawią.

Problem pojawia się wtedy, gdy pojawia się zbyt duże uzależnienie. Ostatnio położyłam się na trawie na Wyspie Młyńskiej w centrum Bydgoszczy z dwójką znajomych. Wszyscy łapaliśmy pokemony, ale na zasadzie, że komuś zawibrował telefon, sprawdzaliśmy co się dzieje i dalej ze sobą rozmawialiśmy i razem odpoczywaliśmy w centrum miasta. Wśród młodych osób widzę tendencję tzw. pokolenia head-down: młodzi ludzie wlepiają ślepia w telefon, nawet w grupie kilku osób i ich konwersacja ogranicza się do informacji, w którym miejscu pojawił się kolejny pokemon i jaki to pokemon – to nie jest ani fajne, ani zdrowe. Bo nawet fakt, że spędzają wolny czas na świeżym powietrzu, w gronie rówieśników, nie zmieni faktu, że z dnia na dzień popadają w coraz większe uzależnienie od technologii.

Dlatego cały czas powtarzam, każdemu z kim rozmawiam, że Pokemon GO jest genialne w swojej koncepcji, bo zrobiło to, nad czym wielu się przez lata zastanawiało – jak wyciągnąć dzieciaki z domu. I o ile motywacja do wyjścia na spacer z psem, czy nawet ze samym sobą po południu poprzez tę aplikację jest fajna i sprawia, że dzieciaki się ruszają, o tyle ślepe podążanie za kolejnymi pokemonami już nie. Bo to nie jest zdrowe, żeby w środku nocy wychodzić z domu i biec w jakiś punkt miasta tylko dlatego, że dostało się informację o nowym, nawet jeżeli rzadkim pokemonie.

Tak samo trzeba myśleć co się robi i nie włazić na tereny prywatne, cmentarze a tym bardziej np. na pola minowe. Tutaj chodzi o zabawę, ale trzeba też przemyśleć swoje poczynania a nie włazić z butami tam, gdzie akurat aplikacja poniesie. Traktujmy Pokemon GO jako swego rodzaju motywację na to, żeby wyjść z domu, przespacerować się po okolicy, nawet poznać jakieś nowe, ciekawe miejsca, bo te tzw. poke-stopy bardzo często wskazują na różne miejsca, o których nie miałam pojęcia – fajna opcja, kiedy jedzie się do nowego miasta, którego się nie zna. Można wtedy zahaczyć o miejsca, które normalnie by się pominęło. Ale nie zmieniajmy się w zwierzęta, nie zamykajmy się na otaczający, REALNY świat i nie chodźmy z telefonem w ręku i klapkami na oczach.

NIE BAWMY SIĘ TEŻ W POKEMON GO W ŚWIECIE REALNYM…

Jak wyżej! :-)

… EWENTUALNIE WYKORZYSTAJMY POKEMONY, DO STWORZENIA CZEGOŚ FAJNEGO!

Tyle w temacie.
Dziękuję i pozdrawiam!

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum