Dzisiaj przedostatni post z relacją z Bułgarii. Zdjęć zrobiłam zdecydowanie mniej, niż w przypadku Francji, ale szczerze mówiąc, tam nawet nie było czego fotografować. Miasto przyjemne do zwiedzania na jeden dzień, bo więcej nie ma czego oglądać. Większość czasu spędzaliśmy jednak na plaży, albo na jedzonku, więc i tych zdjęć mam najwięcej. Dzisiaj jednak kilka głównych punktów miasta i tylko jedno zdjęcie z jedzonkiem ;)
Spacer na mieście zakończył się też podejściem do Cerkwi Zaśnięcia Bogurodzicy. Piękny, imponujący budynek. Katedralna Cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy, w Warnie jest drugą co do wielkości świątynią w całej Bułgarii. Rozmiarami ustępuje jedynie soborowi Aleksandra Newskiego znajdującemu się w stolicy Bułgarii – Sofii.
Podeszliśmy także pod termy rzymskie. Powstały one w II wieku naszej ery, za czasów panowania cesarza Antoniniusa Piusa, a opuszczone w wieku V. Do dzisiejszego dnia zachowały się jedynie ich ruiny.
Teraz czas na troszkę jedzonka. Znów sięgnęliśmy do kuchni bułgarskiej i na stole pojawiły się Kebapche, czyli mięso mielone, którego na co dzień nie znoszę, ale tam smakowało rewelacyjnie.
To jest miejsce, w którym codziennie raczyliśmy się pysznymi, świeżymi owocami morza. Klimat niesamowity. Siadasz przy stoliku, czujesz powiew wiatru znad morza, obserwujesz ludzi na plaży i jesz coś cudownego. Żyć nie umierać :)
Wieczorem, o godzinie 22, byliśmy zabrani do Monasteru Aladzha na pokaz filmowy. Ogromna skała, w której kiedyś mieszkali mnisi. Obecnie rzucany jest na nią film i pokaz świateł a wkoło publiczności latają świetliki. Magiczne uczucie ;)
C.D.N.
Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco: