19-21.06 w Bydgoszczy miał miejsce cykliczny festiwal Ster na Bydgoszcz, który odbywa się nad Brdą, nad którą jest położone miasto. W tym okresie przyjechał tutaj mój przyjaciel, Ashley, o którym kilka razy już wspominałam na blogu, dzięki czemu mogliśmy spędzić ze sobą trochę czasu. Dla tych, którzy zaglądają tutaj od niedawna – z Ashleyem poznaliśmy się na Livemocha. On pomagał mi z angielskim, ja jemu z polskim. Z portalu przenieśliśmy się po jakimś czasie na skype’a, potem do świata realnego, gdy Ashley przyjechał do Polski i potem jeszcze raz. W ubiegłym miesiącu było nasze trzecie i pewnie nie ostatnie spotkanie. W czasie weekendu byłam już po wszystkich egzaminach, ale z obroną wiszącą nad głową, więc potrzebowałam chwili wytchnienia i relaksu, które przyniosło mi sobotnie popołudnie, kiedy z Ashleyem usiedliśmy w centrum miasta, nad rzeką i po prostu wypoczywaliśmy robiąc to, co oboje bardzo lubimy: obserwując ludzi i płynącą wodę ;) Tak Ashley, wiem że to czytasz – pozdrowienia! :)
Ale po kolei. W piątek po południu spotkaliśmy się większą grupą i poszliśmy na obiadokolację do Restauracji Indyjskiej Rubaru. Mieszane, międzynarodowe, ale bardzo sympatyczne towarzystwo. Dwóch Bułgarów, Fin, Anglik i Polacy. Można? Jasne, że można. Spróbowaliśmy fajnych, nowych rzeczy, pogadaliśmy i ruszyliśmy do pubu.

Powyżej całe nasze towarzystwo ;)
Sobotę spędziłam z Ashleyem w centrum miasta. Leżeliśmy na trawie, siedzieliśmy na schodach przy Operze Nova, rozmawialiśmy, milczeliśmy, obserwowaliśmy, robiłam zdjęcia. Bardzo odprężający dzień.




No i nie powiecie mi chyba, że Bydgoszcz jest brzydka…