Ludzi jest wiele a i grzeszą głupotą w przeróżny sposób. Mogłabym o tym pisać i pisać i pewnie jest to temat rzeka, który nie raz i nie dwa poruszę, ale dzisiaj o jednym z debili, których miałam tę wątpliwą przyjemność spotkać w sobotę. Cały dzień spędziłam na wsi, odwiedzając rodzinkę. Wybrałam się aż za Włocławek, więc kawałek z Bydgoszczy trzeba było przejechać. Tak miło się siedziało po tak długim czasie, kiedy nie mieliśmy okazji zwyczajnie porozmawiać o wszystkich głupotach i o tym, co się u każdego dzieje, że raz, dwa czas zleciał i był wieczór. Szybko się z każdym pożegnałam, umawiając na kolejny tydzień i był czas zmierzenia się z samochodem. Ostatnimi czasy dość mało jeździłam z braku czasu i możliwości, więc wreszcie mogłam się wykazać za kierownicą. Trasa przyjemna, większa jej część to autostrada, więc wszystko powinno przebiegać bez problemów. Niestety problem się znalazł…

Jestem w drodze na autostradę, by szybciej dotrzeć do Bydgoszczy, jadę przez ciemny las, gdzie obowiązuje ograniczenie do 70, ale z racji na słabą widoczność i pogodę jadę 60km/h. Nagle widzę jakieś 2/3 metry przed sobą faceta ubranego na czarno z rękoma po bokach, który coś krzyczy i idzie środkiem drogi. Jedyne szczęście jest takie, że akurat schodził z mojego pasa i wszedł na ten obok, bo w przeciwnym razie nie zdążyłabym zahamować i o ile sama bym przeżyła (bo za sobą miałam kilka samochodów), miałabym człowieka na sumieniu. No ja bardzo przepraszam, ale co pijany człowiek robi pośrodku lasu na ciemnej drodze, ubrany na ciemno. Ewidentnie jego wina i głupota, ale to ja miałabym wyrzuty sumienia do końca życia. Nie wiem, czy potrafiłabym sobie wybaczyć, gdybym rzeczywiście w niego uderzyła i zmarłby na miejscu. Masakra. Przez kilka minut nie mogłam dojść do siebie, bolała mnie cała klatka piersiowa i ciężko było mi oddychać. Resztę drogi, poza autostradą, jechałam znacznie wolniej niż mogłabym, bo co chwilę miałam wrażenie, że znów ktoś wyskoczy mi na drogę.

Naprawdę nie życzę Wam takiej sytuacji, bo gościa zauważyłam praktycznie w momencie, w którym był przy samochodzie i go mijałam. Bardzo niefajne uczucie, kiedy ma się wrażenie, że gdybym jechała troszkę szybciej to mogłabym pozbawić kogoś życia. Nawet jeżeli był to ktoś aż tak bezmyślny. Nieważne! Człowiek to człowiek a ja pewnie nigdy nie weszłabym już za kółko albo w ogóle nie wyszła z domu i zamknęła się w sobie. Nawet nie chcę myśleć jaka mogła stać się tragedia. Ludzie to debile i pewnie mój wpis tego nie zmieni, ale musiałam się wygadać. Może przeczyta to kiedyś ktoś, kto ma dom gdzieś blisko lasu i kiedy po imprezie ktoś będzie chciał wracać na pieszo to go powstrzyma. Przecież nie wiadomo co komuś, kto jest po spożyciu, przyjdzie do głowy. Jeszcze inna osoba będzie przez to cierpieć…

Related Posts

E-book

Archiwum