Jeżeli śledzicie Social Media związane z blogosferą i jesteście na bieżąco, to świetnie zdajecie sobie sprawę, że we wczorajsze, bardzo przyjemne popołudnie rozpętała się tzw. „gównoburza”. Stwierdziłam, że sama mam coś od siebie do dodania i wykorzystam swojego bloga, by się w temacie wypowiedzieć i dodać swoje 3 grosze. A co! Wolno mi! :)
Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy z Was jest na czasie i nie każdy musi zdawać sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Tak więc zacytuję za niejaką Martyną Kaczmarek, prezes fundacji Dzień Dla Życia:

Właśnie otrzymałam informacje, że za wpis znanej blogerki o kampanii społecznej robionej przez nas w 100% non-profit możemy zapłacić 17 000 zł (sic!).

Na koncie fundacji mamy 3000 zł. To jak – brać kredyt czy pozastanawiać się na Wisłą przy piwku dokąd ten świat zmierza?

‪#‎szokiniedowierzanie‬
‪#‎zahajsfundacjibaluj‬

Dokładnie ten jeden wpis rozpętał burzę, znalazł zwolenników dziewczyny, którzy stanęli za nią murem i stanęli przeciwko blogerce, ale znalazł też głosy oburzenia, które stwierdziły, że to blogerka miała rację i po kiego grzyba wyciągane są takie kwestie na światło dzienne, w szczególności, że chwilę później, Martyna na pytanie „17 tysięcy? Blogerka? Ile ma fakultetòw, kursów i/lub tytułów naukowych? Czy to jednak przerost formy nad treścią?” napisała:

Ma x tysięcy wiernych, młodych, zakompleksionych przez realia jakie narzucają nam media obserwatorek które myślą że jak się pomalują tak jak ona będą lepsze, bardziej wartościowe. Takie wzorce do naśladowania mamy aktualnie. 

Blogerze, nie odmawiaj!

Co więc ja mam w tej kwestii do powiedzenia? Kilka rzeczy:

BLOGER DARMOWĄ TABLICĄ REKLAMOWĄ

Blogerzy to bardzo często (co nadal szokuje) ludzie, którzy z tego żyją, albo sobie z tego dorabiają. Z jednej strony fajnie, że blogerka zna swoją cenę a wszelkie wpisy „zewnętrzne” tego typu traktuje jak wpis reklamowy i podaje swoją stawkę. Jestem jak najbardziej wstanie to zrozumieć, bo nikt by się nie zdziwił, że w tvn’ie czy innej telewizji, nie chcą puścić spotu za free i większej afery by nie było. Przy blogach nadal bardzo to ludzi szokuje i jeżeli coś idzie nie po czyjeś myśli, no to powstają tego typu posty. Z drugiej strony sama chyba nie umiałabym zarzucić fundacji takiej wygórowanej kwoty i byłabym wstanie zrobić co nieco za free, po prostu, z dobroci serca, albo chociaż za dużo mniejszą stawkę. Chociaż jest jeszcze trzecia strona medalu – ja nie jestem wielce wpływową blogerką, która dostaje miliony ofert. Bo gdybym dziennie dostawała prośby z kilku miejsc o „darmową reklamę”, bo nie stać, bo fundacja, bo coś, to albo byłabym darmowym słupem ogłoszeniowym, albo i tak w pewnym momencie ludzie przestaliby zwracać na to wszystko uwagę przez natłok informacji na stronie.

ALE PO CHOLERĘ TA AFERA?

Nie kumam dlaczego ludzie tak bardzo z tym wpisem Martyny popłynęli, bo owszem, jej wpis był troszeczkę ironiczny i prześmiewczy, ale właściwie na mnie nie wywarł jakiegoś większego wrażenia. Cóż, może za cicho ostatnio było w blogosferze z aferami i trzeba było coś nakręcić, żeby taka Paulinka i cała reszta społeczności miała o czym pisać/ rozmawiać ;)

SKOŃCZMY Z HIPOKRYZJĄ

Rozumiem żal autorki i skoro było jej lepiej, że napisała taki post, to nie mam nic przeciwko, bo przecież to był jej kanał social media i miała do tego pełne prawo. Zresztą rozmawiałam z nią wczoraj i kompletnie nie spodziewała się, że informacja gdziekolwiek szerzej trafi i tak szeroko będzie omawiana wśród blogerów. Zniesmaczyła mnie tylko jedna rzecz. Chciała reklamy u pewnej blogerki, a jeżeli człowiek chce się gdzieś reklamować, no to odpowiada mu miejsce, w którym chce to zrobić, prawda? A skoro odpowiada, to dlaczego Martyna ma tak niskie mniemanie o czytelnikach autorki? Co chciała osiągnąć reklamą w takim gronie? Troszkę niefajna sytuacja, ale to już kwestia autorki komentarza. J.w. swoje zdanie może wyrażać, aczkolwiek zalatuje mi troszeczkę hipokryzją.


Podsumowując? Rozumiem i nie rozumiem. W każdym razie potrafię postawić się po obu stronach barykady i potrafię znaleźć plusy i minusy zachowania obu osób. Przykro mi to mówić, ale tak właśnie działa świat. Nie ma nic za darmo, a przynajmniej takich rzeczy jest coraz mniej. I mimo wszystko uważam, że ludzie powinni sobie uświadomić, że blogi są takimi samymi nośnikami informacji i reklamy, jak każde inne medium. I jeżeli nie oczekujemy, że radio, telewizja, prasa, czy nawet duży portal internetowy opublikuje nam coś za piękne oczy, nie powinniśmy tego samego oczekiwać po blogerach. Ja jednak potrafię docenić piękno oczu, więc łapcie info o fundacji – kto będzie zainteresowany, na pewno skorzysta i zasięgnie informacji dalej ;)

Dzień Dla Życia to Fundacja, której celem jest działalność mająca na celu propagowanie oddawania krwi, rejestracji w banku szpiku kostnego oraz podpisywania oświadczeń woli o chęci pośmiertnego przekazania narządów do przeszczepu. Oprócz tego działa również w zakresie nauki pierwszej pomocy przedmedycznej oraz organizuje wykłady na temat krwiodawstwa, transplantologii i zdrowego stylu życia.

Więcej informacji na stronie

Zachęcam też do zostania ze mną na dłużej na facebooku, gdzie informuję o nowych postach i wszelkich swoich działaniach:

Related Posts

E-book

Archiwum