Czas na języki. Skuteczna sposoby nauki języka obcego | recenzja

Czas na języki to książka, na którą czekałam z dwóch powodów. Przede wszystkim Klaudyna gorąco polecała książkę w okolicach jej premiery. Poza tym, od lat obserwuję jej autorkę, Sandrę Scholtz, znaną na YouTube jako MadamePolyglot i oglądam jej materiały związane z nauką języków obcych. Wiem co serwuje swoim odbiorom i jakie treści można u niej znaleźć. Stąd też w ciemno zainwestowałam w ten tytuł.

Czas na języki. Skuteczne sposoby nauki języka obcego.

Po zapoznaniu się z tytułem dochodzę do wniosku, że mam o nim bardzo nierówne zdanie. Z jednej strony mam ochotę chodzić i polecać tę książkę na prawo i lewo. Z drugiej zaś widzę jej mankamenty, bądź przekaz, z którym nie do końca się zgadzam.

Książka sama w sobie pokazuje, w jaki sposób uczyć się języków obcych. Na uwagę zasługuje jej wydanie. Książka jest przepiękna i świetnie się ją czyta. Co prawda część czytelników zwraca uwagę na dużo światła na stronie i szerokie marginesy, które sprawiają, że książka ma przez nie większą objętość, niż mogłaby mieć. Niemniej, dla mnie była przejrzysta i przyjemna w odbiorze. Przez sposób jej wydania czytało się ją bardzo szybko i uważam je za duży plus.

Co z książką jest nie tak?

Zanim przejdę do plusów, tym razem zacznę od minusów. To, co sprawia, że stawiam przy niej znak zapytania, to jej przekaz. Autorka wielokrotnie wspomina, że nauka języka to proces długotrwały i niezwykle wymagający. Musimy poświęcić ogrom czasu na to, by płynnie posługiwać się danym językiem. Oczywiście jest to prawda. Nic nie przychodzi samo. Wszystkie magiczne sposoby nauki w trakcie snu, czy biegłej znajomości języka w 3 miesiące to jedna, wielka ściema. Żeby się nauczyć dobrze języka, musimy włożyć w to ogrom wysiłku.

Jednakże, mam wrażenie, że Sandra patrzy na naukę języka przez jeden pryzmat. Uczysz się idealnie, do poziomu zaawansowanego i inna droga nie istnieje. Tutaj nasze zdania się mijają, bo uważam, że nie każdy uczy się języka, żeby zyskać pełną biegłość językową. Czasami potrzebujemy języka na potrzeby podróży. Czasem na small talk ze znajomymi.

Chociaż sama wkładam ogrom wysiłku w naukę języków i spędziłam godziny na nauce angielskiego, czy hiszpańskiego (a nadal mam bardzo wiele do nauczenia) nie uważam, że to jedyna droga. Jeżeli ktoś nie ma czasu, a kocha dany język i chce się go uczyć, to lepsze będzie 15 minut poświęcone każdego dnia, po to żeby nauczyć się kilku słówek, czy prostej reguły gramatycznej, aniżeli brak jakichkolwiek działań, bo nie ma się na nie czasu.

Tak więc sama zawsze mówię, że każde 5 minut popycha nas do przodu i ważna w nauce języków jest systematyczność. Jeżeli nie mamy godziny dziennie, to uczmy się 10 minut dziennie. Finalny cel oddali się w czasie, ale nie zniknie nam z oczu a przynajmniej wypracujemy w sobie nawyk regularnej nauki.

Czas na języki. Co w książce jest fajnego

Największą wartością tej książki jest rozdział poświęcony gramatyce. O ile całość jest naprawdę zgrabnie i przystępnie napisana, o tyle ten rozdział to majstersztyk. Nigdy nie widziałam tak treściwego rozdziału poświęconego nauce gramatyki w żadnej z publikacji dotyczących nauki języków obcych.

Co prawda mam wrażenie, że nie będzie on odpowiedzią na wszystkie potrzeby uczących się. Osoby uczące się bardziej egzotycznych języków mogą czuć niedosyt. Jednakże Sandra przedstawia sposób przełożenia polskiej gramatyki na angielską, hiszpańską, włoską czy niemiecką, która w bardzo prosty sposób pomaga zrozumieć zawiłości gramatyczne.

Czy czas na języki zaskakuje?

Niestety nie. Chyba, że nie słyszeliście do tej pory, że z językiem trzeba się osłuchać. Albo że warto słuchać podcastów. Lub oglądać filmy czy seriale. Jeżeli jest to dla Was wiedza tajemna, książka na pewno Was zaskoczy. Mając jednak „doświadczenie” w nauce języków obcych, główne podsumowanie z tej książki (poza rozdziałem gramatycznym) to fakt, że trzeba się wysilić i włożyć sporo wysiłku w to, żeby języka się nauczyć.

Może nie jest to zaskoczeniem, ale książka jednoznacznie wskazuje, że nie ma drogi na skróty. Musimy słuchać, oglądać, mówić i kompleksowo uczyć się każdego aspektu językowego, jeżeli chcemy się danego języka nauczyć holistycznie. Jeżeli szukacie kolejnego, magicznego sposobu na naukę, bądź drogi na skróty, to tutaj jej nie znajdziecie. Może odrobinę w rozdziale poświęconym gramatyce. Sandra rzeczywiście pokazuje pewne hacki na to, jak zrozumieć gramatykę i jak przyswajać ją znacznie łatwiej.

Niemniej, czeka Was długa i niekiedy wyboista droga, ku rzeczywistej znajomości języka. Czy jesteście na nią gotowi?

Dla kogo jest książka Czas na języki Sandry Scholtz?

Książka nie zaskoczy językowych freaków, którzy od lat uczą się języków. W dodatku uczą się jak się uczyć i czytają tego rodzaju publikacje. Będzie jednak odpowiednim materiałem dla tych zagubionych. Dla wszystkich tych, którzy nie do końca wiedzą jak ułożyć sobie plan (słowo klucz!) własnej nauki. Jeżeli nie wiecie za jakie ćwiczenia się zabrać, czego po kolei (albo właśnie nie!) się uczyć, żeby było to jak najbardziej efektywne, Czas na języki będzie dla Was odpowiednią lekturą.

Sandra pokazuje, jak na każdym etapie nauki (czytania, pisania, słuchania, czy mówienia) robić to efektywnie, widząc dużo lepsze rezultaty niż te, do których przyzwyczaiła nas szkoła. Dodatkowo, ćwiczenia które pokazuje, idą z przykładami przeznaczonymi na każdy poziom zaawansowania – możemy więc zastosować te same działania zarówno na poziomie początkującym, jak i zaawansowanym.

Podsumowanie

Uważam, że Czas na języki jest naprawdę wartościową książką, po którą cieszę się, że sięgnęłam. Spędziłam przy niej produktywny czas. A co najważniejsze, zmotywowała mnie do dalszej nauki.

Mam pewne wątpliwości, czy tytuł ten sprawdzi się tak samo w kontekście osób, które uczą się języków egzotycznych. Autorka bardzo mocno bazuje na językach, których sama się uczyła. Mimo wszystko uważam książkę za bardzo udaną publikację i ją polecam. Jestem pewna, że zmotywuje Was do nauki tak samo jak i mnie. Dodaje skrzydeł, choć pokazuje, że czeka nas ogrom pracy w osiągnięciu naszego celu. Czas na języki udowadnia, na przykładzie samej autorki, że nie taki diabeł straszny i można to właśnie w taki sposób osiągnąć. I to nie tylko w kontekście jednego języka obcego.

.

Related Posts

E-book

Archiwum