Dużo ostatnio się na ten temat mówi. Wszystko zaczęło się od naszego prezydenta, który na finiszu swojej kampanii wyborczej, przedstawił Kartę Rodziny. W karcie tej wspomina o LGBT, którą nazwał ideologią. Potem zawrzało. I chociaż miałam nie poruszać na blogu tematów politycznych, postanowiłam włączyć się do dyskusji.
Karta rodziny – co zawiera?
Prosto, krótko i na temat, punk po punkcie:
- Zakaz propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych
- Prawo rodziców do decydowania, w jakim duchu będą kształcić swoje dzieci
- To przede wszystkim rodzice są odpowiedzialni za edukację seksualną swoich dzieci
- Decydujący wpływ rodziców na formę i treść zajęć dodatkowych w szkołach i przedszkolach
- Ułatwienia dla rodziców, którzy chcą prowadzić edukację domową.
Nie będę komentować żadnych innych punktów. Do odpowiedzialności rodziców za edukację seksualną swoich dzieci jeszcze przejdę w tekście, który niebawem zostanie opublikowany. Dzisiaj chciałabym zatrzymać się przy LGBT i tym, że została nazwana ideologią.
Co to jest LGBT+?
Zacznijmy więc od początku, jako że w Polsce o osobach LGBT+ mówi się mało i wielokrotnie informacje, które przekazywane są w mediach, są nieprawdziwe. LGBT+ opisuje osoby, które nie są heteronormatywne. Nadal obraz zamglony? To po kolei.
Orientacja seksualna opisuje to, w kim się zakochujesz, kto Ci się podoba, z kim potencjalnie chciałbyś wejść w związek. Orientacja seksualna może być:
- heteroseksualna – pociągają Cię osoby innej płci, niż Twoja,
- homoseksualna – pociągają Cię osoby tej samej płci, co Twoja,
- biseksualna – pociągają Cię osoby obu płci.
Dalej mamy tożsamość płciową, czyli to, z jaką płcią się identyfikujesz – tą, którą przypisano Ci po urodzeniu, czy inną. Niestety, ale nie wszyscy ludzie czują, że ich prawdziwa płeć to ta, którą „przypisano” im po urodzeniu. Kiedy się z nią nie zgadzają, walczą o to, żeby żyć zgodnie ze swoją tożsamością płciową. Są to osoby transpłciowe. Głównym celem jest uzgodnienie płci z tą, z którą się identyfikują. Czy to przez zmianę imienia, fryzury, sposobu ubierania się, czy też terapie hormonalne i operacje medyczne.
Przechodząc więc ostatecznie do skrótu LGBT+. Oznacza on:
L – Lesbijki – kobiety, które zakochują się w innych kobietach,
G – Geje – mężczyźni, którzy zakochują się w innych mężczyznach,
B – Osoby biseksualne – osoby, które zakochują się w osobach obu płci,
T – Osoby transpłciowe – osoby, które czują, że ich płeć jest inna, niż ta nadana im przy urodzeniu.
+ – Plus pojawił się w momencie, w którym do głosu doszły osoby, które nie utożsamiały się z żadną z powyższych literek. W grupie tej są osoby queer, interpłciowe, panseksualne, aseksualne i wiele więcej.
Wykreujmy sobie wroga
Kampanie prezydenckie dobiegają już końca i toczy się zażarta walka o to, kto zostanie głową państwa. Jako, że słupki raz rosną, raz spadają, trzeba znaleźć sobie wroga, który zjednoczy pewne grupy społeczne i pozwoli je skupić wokół siebie.
Rok 2020 jest tak popaprany, że sama nie wierzę w to, że w ciągu 6 miesięcy mogło wydarzyć się tak wiele. Pożary w Australii, pożary w Polsce, koronawirus, zamieszki w Stanach – mogłabym wymieniać i wymieniać, dzień po dniu. Bo każdego dnia tego popapranego roku, gdzieś na świecie, dzieje się coś chorego.
Tym razem toczymy wojnę w Polsce. Wrogiem zostają więc nasi znajomi, przyjeciele, członkowie rodziny, współpracownicy. Wróg ten czyha na nasze biedne dzieci, które są niczego nieświadome. Kręci się po kątach i tylko czeka na to, żeby zarazić Twoje dziecko ideologią gender.
Dlaczego pozwalamy na to, żeby w trakcie rzekomej, globalnej pandemii i problemów gospodarczych, które jeszcze się na nas odbiją w kolejnych kwartałach, kiedy to tak wiele osób straciło pracę i środki do życia, poszukujemy wrogów, na których możemy się wyżyć? Odciągamy wzrok od rządzących. Od problemów życia codziennego, od złego zarządzania poszczególnymi dziedzinami naszego życia i kierujemy go w stronę osób, które „nie są normalne”. A wręcz jak to w chwili obecnej mówią politycy partii rządzącej – nie są ludźmi.
Dehumanizacja osób LGBT+
Serio? Tylko pomyśl. Kasia, Tomek, Wojtek, Ewelina, których być może codziennie mijasz na ulicy. Uczciwie zarabiają na swoje utrzymanie. Tak samo jak Ty potrzebują do życia powietrza, wody, pożywienia. Uprawiają sport, grają w gry komputerowe, mają rodziny i przyjaciół. Prowadzą dokładnie takie samo życie jak Ty, z tą różnicą, że ich preferencje seksualne są inne. Nagle nie są ludźmi? Tracą status człowieka ze względu na to, z kim sypiają, albo do kogo się zbliżają?
Naprawdę zadawanie pytań o to, czy ludzie LGBT+ są w ogóle ludźmi tak bardzo mąci ludziom w głowach, że nagle pytania o bezrobocie, recesję gospodarczą, dalsze zapobieganie rozprzestrzenianiu się COVID-19 są nagle nieistotne? Wszystko, co złe w chwili obecnej zostaje zepchnięte na bok i wręcz zapomniane. Bo toczy się dyskusja o bycie lub nie człowiekiem. ZE WZGLĘDU NA PREFERENCJE SEKSUALNE.
Abstrakcją jest to, że w XXI wieku, kiedy to tworzymy inteligentne roboty, wysyłamy ludzi w kosmos, badamy rzeczy, które kilka wieków temu byłyby herezją, jednocześnie dyskutujemy publicznie o tym, czy osoby, które nie są heteronormatywne, mogą w ogóle być nazywane ludźmi.
Dlaczego o tym wszystkim piszę?
Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę pisała na blogu o polityce. Chcę się tego trzymać, jednak mam wrażenie, że nie jest to już spór polityczny. Możemy mieć różne poglądy, różnie zapatrywać się na ludzi innych od nas. Możemy godzić się na pewne prawa, bądź nie. Sama jednak nie zgodzę się na dyskusje, które zabierają komuś rzekomo nienaruszalne prawa człowieka. Jeżeli obdzieramy z nich osoby, które nie są heteroseksualne, to jak daleko się posuniemy i co może za chwilę nas wszystkich czekać w innych zakresach naszego życia? I co świadczyć będzie o tym, czy jesteśmy ludźmi czy nie?
Sama jestem heteroseksualna. Od kilku lat jestem w szczęśliwym związku z mężczyzną, z którym mieszkam. W moim najbliższym otoczeniu nie ma osób LGBT, choć się z takimi wielokrotnie stykałam. Problem teoretycznie mnie nie dotyczy, ale być może kiedyś będzie.
Czy to przez dziecko, które przyjdzie do mnie kiedyś i powie, że zakochało się w osobie tej samej płci i chciałoby wziąć z tą osobą ślub. Czy chociażby właśnie w zakresie praw człowieka, które będą mogły być mi odebrane bo… lubię kolor czarny a nie zielony, jeżdżę takim a nie innym autem, prowadzę bloga, zamiast być redaktorem oficjalnego czasopisma, czy zajmuję się zawodowo marketingiem a nie jestem kasjerką w sklepie, albo politykiem. Skąd mam wiedzieć, czy za rok, dwa czy pięć nie przeskoczymy z dyskusji o tym, czy człowiekiem jest ten, który kocha daną płeć, na jakikolwiek inny aspekt naszego życia?
Podsumowując
Pamiętajmy, że orientacja seksualna jest cechą wrodzoną. Nie jest to preferencja nabyta, którą możemy się zarazić od kogoś innego. Jednocześnie ignoranacja i nienawiść skierowane w innych ludzi (TAK, osoby LGBT+ są ludźmi) są już cechami nabytymi. Dlatego tak chętnie wykorzystywane są w dyskusjach politycznych, które gromadzą wokół siebie osoby o tych samych poglądach.
Wszyscy się od siebie różnimy. Mamy inny odcień skóry, inny kształt i kolor oczu, inny kolor włosów. Możemy różnić się krajem, z którego pochodzimy, czy naszym wykształceniem. Tak samo możemy się różnić preferencjami seksualnymi. Nieważne więc jakie mamy poglądy (a one zawsze będą nas różnić!), czy jaką mamy wiarę. Każdy z nas jest człowiekiem i ze względu na jakikolwiek aspekt naszego życia, nie możemy pozwolić na odebranie nam naszego człowieczeństwa.
Dlatego też nie mam zamiaru milczeć w tym zakresie. I chociaż w chwili obecnej jest to temat wielce polityczny, mam nadzieję, że ludzie się ockną i otworzą oczy na manipulację. Skupmy się na tym co ważne. Na tym jakie problemy mamy w chwili obecnej. Bo za chwilę z tego tematu, przeskoczymy na inny i zawsze winny będzie kto inny, aniżeli osoby rzeczywiście odpowiedzialne za to, co dzieje się w naszym państwie.
Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco: