Nigdy nie gasną – Alexandra Bracken

Nigdy nie gasną - Alexandra Bracken

Pamiętacie Mroczne Umysły, o których pisałam na początku roku, w kwietniu? Książka, której początek mi się nie spodobał, książka, która bardzo przypominała mi inną, książka, która jednak mnie zaintrygowała i której kontynuację chciałam poznać, chociażby ze względu na zwykłą ciekawość, przez którą zastanawiałam się jak będzie dalej, w jakim kierunku podąży autorka i co nam zaserwuje. Od jakiegoś czasu, na księgarnianych półkach dostępne są Nigdy nie gasną, czyli książka, o której dzisiaj napiszę słów kilka, która miała być genialną kontynuacją Mrocznych Umysłów

Miała? Ale jak to? No tak to, że miała, ale nie jest. Wymęczyłam się z tym tytułem koszmarnie, akcja praktycznie stała w miejscu. Bohaterowie mdli, zero dynamiki, irytująca główna bohaterka i książka, która nie serwuje czytelnikowi niczego nowego. Książka, która rozkręca się dokładnie – UWAGA!! – po stronie 260. Tak. Aż zapisałam sobie numer tej strony, bo byłam pod wrażeniem, że tak długo wytrzymałam to przynudzanie autorki. Nie wiem co mam Wam powiedzieć, bo naprawdę spodziewałam się fajnej, lekkiej, przyjemnej kontynuacji, która sprawi, że chętnie zapoznam się z kolejnym tomem, która sprawi, że oddam honor autorce i wybaczę jej podobieństwo pierwszego tomu do serii Sekret Julii, ale zwyczajnie nie mogę, bo mimo, że końcówka jako tako się uratowała, książka w całości, bardzo mnie rozczarowała.

Z ciekawości zajrzałam na Lubimy Czytać, żeby porównać swoje wrażenia z innymi czytelnikami i przekonać się, że też tak bardzo zawiedli się na Nigdy nie gasną, ale okazało się, że najwidoczniej to ze mną jest coś nie tak, bo większość jest zachwycona świeżością i sporą dawką akcji, której ja niestety nie dostrzegłam. Dla mnie to naprawdę przeciętna dystopia, która w żaden sposób nie wybija się ponad inne książki z gatunku i nie zachęca do tego, by przeczytać kontunuację. Nie chcę wiedzieć co stanie się z bohaterami, nie chcę wiedzieć, co wymyśliła dalej autorka, bo zwyczajnie mnie to nudzi i znajdę setki innych książek, nad którymi chciałabym spędzić swój wolny czas. Czytanie ma być przyjemnością, tutaj było męczarnią. Niestety. Nie lubię odkładać na bok rozpoczętych tytułów, szczególnie tych, które przekazało mi wydawnictwo, jak było w tym przypadku a tutaj byłam tego naprawdę bliska. Gratuluję samej sobie, że wytrzymałam te prawie 300 stron, bo przynajmniej zakończenie nie było aż tak rozczarowujące, jak początek i dobrnęłam do końca książki, by móc Wam dzisiaj powiedzieć szczerze – nie warto! Lepiej zafundujcie sobie rozrywkę z Delirium, czy Piątą falą od Moondrive, które są zdecydowanie ciekawszymi tytułami, niż wspomniana dzisiaj Nigdy nie gasną.

Related Posts

E-book

Archiwum