Miesiąc w pigułce #5 – październik

Październik był miesiącem, kiedy wróciłam na uczelnię, kiedy na nowo układałam sobie rozkład dnia i w którym kompletnie nie ogarnęłam, co się działo. Ze wszystkim jestem do tyłu, także z blogiem i próbuję jakoś to swoje życie zorganizować, żeby nic w nim nie ucierpiało. Są sprawy ważne i ważniejsze i wieloma ważnymi się zajmowałam, ale niestety nie na wszystko czasu wystarczyło. A może i by starczyło, ale wielokrotnie zwyciężyło lenistwo? Z tym też niestety dalej walczę, ale czasami po prostu nie mam ochoty na nic innego, niż bezproduktywne spędzanie czasu w łóżku, po prostu trochę czasu poleżeć, pośnić na jawie i nie zajmować się niczym. Świetny sposób na wyciszenie, który polecam, o ile nie będziecie go stosować regularnie, bo chociaż ładuje baterie, to strasznie rozleniwia.

Anyway, odbiegłam od tego, co w miesiącach w pigułce się pojawia, więc zaczniemy od książek, których w tym miesiącu było już troszkę więcej. Nie wszystkie udało mi się zrecenzować, ale kilka z nich możecie na blogu znaleźć. Miesiąc zaczęłam od Gwiezdnego Wojownika – Katarzyny Bereniki Miszczuk, który chociaż nie powalił mnie na kolana, fajnie się czytało. Poza tym przedstawiłam Wam przecudowną Hopeless – Colleen Hoover, którą do teraz miło wspominam i do której kiedyś wrócę. Rewelacyjna książka! Poza tym podróże w czasie, czyli trzeci tom Strażników historii – Damiana Dibbena, który urzeka barwnością opisów w książce, pomimo mdłych, często dość irytujących bohaterów. Napisałam też kilka słów na temat Nigdy nie gasną – Alexandry Bracken, która bardzo mnie rozczarowała i której zdecydowanie nie polecam.

Czytam dużo, nie wszystko pojawia się na blogu, ale stwierdzam, że wyrastam z typowej literatury młodzieżowej, która zaczyna mnie nudzić, bo pisana jest na jedno kopyto. Znajdują się oczywiście pojedyncze, przecudne wyjątki takie jak chociażby Hopeless, która ujęła moje serduszko, ale tego typu książki są w zdecydowanej mniejszości, więc mam zamiar znacznie je ograniczyć na korzyść literatury faktu, reportaży i przede wszystkim literatury podróżniczej. Nie wiem jak mi to wyjdzie i czy rzeczywiście tych pierwszych będzie mniej a tych drugich więcej, ale jednak chciałabym odwrócić te proporcje i przedstawiać Wam więcej WARTOŚCIOWYCH lektur.

Poza literaturą pojawiły się także dwie relacje. Pierwsza z wypadu do przecudownej kawiarni, w której możemy zjeść przecudowne kanapki. MITTE wspominam bardzo pozytywnie i od czasu pójścia tam na ich zaproszenie, byłam u nich już dwa razy zupełnie prywatnie, za każdym razem kusząc się na ciepłą kanapkę Camembert. Raz poszalałam i zamówiłam także czekoladę na gorąco. Naprawdę fajne miejsce, do którego będę zaglądać w razie głodu i które polecam wszystkim Bydgoszczanom. Byłam też na Blogowe WOW, które miało miejsce na początku miesiąca i z którego relację możecie znaleźć tutaj.

O językach było w postaci recenzji magazynów Colorful Media do języka angielskiego oraz postu dotyczącego materiału video Mateusza Grzesiaka, w którym mówił o tym, w jaki sposób uczyć się języków.

Pojawił się także jeden post bardziej prywatny, dotyczący zdrowia i uprawiania sportu, w którym piszę o tym, że czas najwyższy, by zadbać o siebie i ciężką pracą osiągnąć wymarzone przez siebie efekty.

Related Posts

E-book

Archiwum