Pierwsza fala przyniosła ciemność. Druga fala przyniosła powódź i odcięła drogę ucieczki. Trzecia zarazę, która zabiła nadzieję. Z czwartą falą przybyli uciszacze, którzy ocalałych nauczyli jednego: NIE UFAJ NIKOMU.
Piąta fala jest debiutem Ricka Yanceya, biorąc pod uwagę tę tematykę. Autor kilkunastu innych książek wszedł tym tytułem na rynek wydawniczy z wielkim hukiem. GK Films i Sony Pictures od razu zakupiły prawa do sfilmowania tej powieści. Nawet na polskiej wersji okładki pierwszego wydania książki znaleźć można było zachętę do jej przeczytania w postaci: „Poznaj NAJLEPSZĄ powieść 2013r., zanim wszyscy zaczną ZACHWYCAĆ SIĘ filmem!”. No i mi się udało, a teraz, kiedy wreszcie pojawia się ekranizacja, która nie sądziłam, że będzie tak prędko, do książki wracam i przedstawiam ją Wam.
Rick Yancey stworzył powieść, która ukazuje losy świata po czterech etapach kosmicznej inwazji. Były powodzie, zarazy, było wszystko. Ci, którzy przetrwali modlą się, by nie wydarzyło się już nic gorszego. Zresztą, niczego gorszego nie potrafią sobie wyobrazić. A jednak… piąta fala nadchodzi a właściwie nadeszła, ale jeszcze nikt nie zdaje sobie z niej sprawy. Gdyby ludzie wiedzieli, od razu by się poddali.
A przecież i tak są już podzieleni. Jedni żyją jako samotne jednostki w wymarłych miastach, inni w lasach czy obozach dla uchodźców, a jeszcze inni w tajnych bazach wojskowych. Każdy radzi sobie na swój sposób i każdy z nich próbuje zrozumieć, co tak naprawdę stało się z Ziemią, kim są kosmici i dlaczego zdecydowali się wymordować ludzkość w tak szybkim tempie. Bo kilka miesięcy na pozostawienie garstki żywych to naprawdę niewiele czasu.
Książka już od czasu bycia zapowiadaną szalenie mnie intrygowała. Szczególnie, że w tamtym okresie, w modzie były akurat wszelkie najazdy kosmitów, wszelkie dystopie i walki ludzkości o przetrwanie – zresztą moda trwa nadal. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia książka tego typu wydana w okresie wielkiego szaleństwa na punkcie takich powieści. Sama przeczytałam ich na razie niewiele, ale każda z nich bardzo mi się podobała, więc i Piątej fali postanowiłam dać szansę i sprawdzić, czy się nie zawiodę…
No i się nie zawiodłam! Autor pisze sprawnie i bardzo ciekawie. Ma niesamowicie lekkie pióro, dzięki któremu ponad pięćset stron książki czyta się szybko. Bardzo szybko. Książka może nie należy do najlepszych z tego gatunku, ale potrafi czytelnika porwać w swe objęcia i nie wypuszczać aż do ostatniej strony, a to naprawdę dobrze o niej świadczy. Kiedy przeczytałam ostatnią stronę, czułam pewnego rodzaju pustkę, ale taką pozytywną. Zastanawiałam się co będzie dalej, co stanie się z bohaterami, których poznałam już całkiem nieźle i z którymi się zżyłam w pewien sposób. Kontynuacja pojawiła się na rynku już jakiś czas temu, ale do tej pory nie udało mi się po nią sięgnąć. Chyba będę musiała nadrobić zaległości w tej kwestii.
Jako, że sporo książek dystopijnych do tej pory przeczytałam, mogę spokojnie powiedzieć, że Piąta Fala prezentuje się bardzo, ale to bardzo przyzwoicie na tle innych książek i naprawdę dobrze będę ją wspominać. Z niecierpliwością wyczekuję możliwości przeczytania kontynuacji, która mam nadzieję, że pokaże nam na co autora stać i po raz kolejny, ale jeszcze bardziej intensywnie, porwie on swoich czytelników do świata po ataku obcej cywilizacji.
Książkę zrecenzowałam w ramach współpracy z Wydawnictwem Otwarte