Tak zwlekam i zwlekam, ale czas najwyższy na kolejną porcję zdjęć z Granady. Nie wiem dlaczego tak dużo czasu zajmuje mi przygotowanie zdjęć i spisanie relacji, ale nie potrafię tego zrobić szybciej. Nie potrafię publikować postu za postem. Być może dlatego, że tak bardzo zakochałam się w Hiszpanii i tak bardzo chciałabym do niej wrócić, że odwlekam czas opublikowania kolejnej części, żeby po napawać się poprzednią i wczuć się w ten klimat, przypomnieć sobie te krajobrazy, momenty, ludzi. Tak, jestem strasznie sentymentalna. W każdym razie zebrałam się w sobie i dzisiaj jest kolejna część i kolejna porcja zdjęć z przepięknego miasta, jakim jest Granada. Bawcie się dobrze! :)

Granada 1

Po spotkaniu w urzędzie wybraliśmy się na obiadek. Problem pojawił się, gdy menu było tylko po hiszpańsku. Na szczęście dość sporo słówek związanych z jedzonkiem miałam opanowanych, więc pi razy oko byłam wstanie przekazać grupie co ciekawego można zamówić. Najwięcej problemów sprawiły mi mięsa, z racji tego, że w tamtym okresie nie czułam się gotowa do opanowania takiego słownictwa, więc wiedziałam tylko jak jest kurczak (el pollo). Stąd też na moim talerzu znalazła się sałatka z kurczakiem, ananasem, kukurydzą i przepysznym sosem. Chociaż bardzo proste, to jednak przepyszne danie, którym się zajadałam. A to nie wszystko, bo to pierwsze danie a w cenie były dwa. Drugie wzięłam w ciemno i dostałam jakieś ciemne mięso z frytkami i surówką. Nie miałam pojęcia co to, bo do tej pory niczego podobnego nie jadłam, do niczego smak mi nie był podobny, więc po prostu jadłam kolejne kawałki, odrzucając na bok te nieco „żywe” jak to ja nazywam niedopieczone/smażone/grillowane fragmenty mięsa, które wyglądało na (pół)surowe. Zobaczyliście moją minę, gdy na sam koniec powiedzieli mi, że zjadłam wątróbkę ;) Normalnie jestem pewna, że bym jej nie tknęła a tak, przynajmniej dzięki nieznajomości języka, miałam bezbolesną okazję to uczynić.

Granada 2

Fajne było to, że ceny obiadowe były bardzo przystępne. Nastawiałam się na obiady za ok. 15 euro, podczas gdy dwudaniowy zestaw z napojem kosztował 9,50 euro i spokojnie można by się nim najeść w dwie osoby. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

Granada 3

W większości knajp i restauracji, pod sufitem, znaleźć można właśnie taki widok. Jeden z popularnych towarów eksportowych, po który często sięgają turyści.

Wracając w kierunku naszego mieszkania, prowadziłam grupę do celu. W pewnym momencie drogę przecięła nam grupa turystów idąca z innej strony i stwierdziłam, że skoro skądś wracają, to zapewne jest tam coś ciekawego do zobaczenia i warto na chwilę zboczyć z naszej trasy. Tak trafiliśmy w to piękne miejsce. Niesamowicie spokojne i klimatyczne.

Granada 4

Granada 5
Pomnik Krzysztofa Kolumba i królowej Izabeli Kastylijskiej

Granada 6

Po drodze mijaliśmy także gotycko-renesansową katedrę Najświętszej Maryi Panny od Wcielenia. Przepiękny, monumentalny budynek, o którym jeszcze wspomnę w kolejnych tekstach, bo tak naprawdę dopiero kolejnego dnia podeszliśmy bliżej.

Granada 7

Może to nie Champs-Élysées, o której pisałam przy okazji relacji z Paryża, ale przez moment rzeczywiście, sama nie wiem dlaczego, miałam takie skojarzenie. Piękna, zadbana, czysta ulica i codzienne życie. Nic, tylko fotografować ;)

Granada 8

W taki sposób oznaczone są ulice w centrum miasta. Mając mapkę w ręku, czy nawet posiłkując się tymi na przystankach autobusowych, bardzo ciężko się zgubić w mieście. Spokojnie, bez żadnych większych przygotowań, byłam wstanie nawigować i poprowadzić tam, gdzie sobie wymyśliłam, żeby dojść :)

Granada 9

Granada 10

Granada 11

Granada 13

Poprzednie teksty o Granadzie:

  1. Granada – pierwszy krok ku spełnieniu marzeń
    2. Spotkania na uniwersytecie i w urzędzie miasta, czyli drugi dzień w Granadzie

Related Posts

E-book

Archiwum