Stranger Things – recenzja

Stranger Things

Stranger Things to kolejna produkcja, nad którą bardzo długo się zastanawiałam czy powinnam ją obejrzeć. Chyba nawet dłużej, niż nad Maniac. Był moment, kiedy pojawił się boom na pierwszy sezon. Nie wiem dlaczego, ale odsuwałam wtedy od siebie ten serial i nie dopuszczałam myśli, że mogłabym go obejrzeć. Jakoś tak złożyło się w czasie, że na serial natykałam się równie często jak na film Doctor Strange. A jako, że uniwersum Marvela jeszcze wtedy nie zgłębiałam, to jakoś tak powiązałam jedno z drugim i bez weryfikowania, założyłam, że Stranger Things nie będzie dla mnie.

Na nowo odkryłam ten serial przy powrocie do Netflixa. Kilka razy wyskoczył mi w sugerowanych. Jednocześnie zaczęłam zapoznawać się z produkcjami Marvela i dopiero wtedy zrozumiałam swój błąd. Poszperałam, poczytałam i dotarło do mnie jak szybko potrafię przypisać czemuś łatkę. Równie szybko swój błąd naprawiłam włączając pierwszy odcinek.

POWTÓRKA Z MANIAC

Co prawda Maniac oglądałam po Stranger Things, ale jakimś magicznym sposobem teksty powstały w odwrotnej kolejności. W dodatku ST utknęło mi jakimś cudem na dysku i dopiero teraz tekst odnalazłam – stąd takie opóźnienie w publikacji ;)

Tak jak w Maniac przez pierwsze dwa odcinki nie mogłam zrozumieć co tak naprawdę się dzieje, tak w Stranger Things pierwszy odcinek położył mnie na łopatki, zostawił z rozdziawionymi szeroko ustami i pustką w głowie.

„- Ale o co do cholery chodzi?”

Stranger Things

Coraz częściej mam wrażenie, że nowe produkcje próbują ze mnie zrobić debila, bo kompletnie nie mogę zrozumieć o co w nich chodzi. Oczywiście z biegiem czasu i falą kolejnych odcinków okazuje się, że po prostu początek jest tak pogmatwany, a jednocześnie intrygujący, żeby przyciągnąć uwagę widza i sprawić, że spróbuje rozwikłać zagadkę. Tak też się stało w moim wypadku, bo nie dość, że zostałam na dłużej, to od razu obejrzałam też drugi sezon.

STRANGER THINGS – FABUŁA

O czym jest Stranger Things? Obejrzałam dwa sezony i dalej do końca nie jestem wstanie określić tego w taki sposób, żebyście wiedzieli o czym piszę i jednocześnie, żebym nie zdradziła zbyt wiele i nie rzuciła spoilerem. Postaram się jednak w skrócie jakkolwiek zarysować fabułę.

Na samym początku poznajemy grupę czterech nastolatków. Są typowymi odludkami – nerdami. Jeden z nich, Will Byers, w drodze do domu znika. Ma to oczywiście swój początek w dalszym ciągu wydarzeń. Pozostała trójka, natyka się na zagubioną dziewczynkę, która niewiele mówi, ale wykazuje paranormalne moce. Matka Willa zaczyna słyszeć głosy i twierdzi, że jej synek żyje, jednak jest w dziwnym miejscu, z którego nie może się wydostać. Jednocześnie laboratorium, które znajduje się w miasteczku poszukuje zaginionej dziewczynki i podąża jej śladami.

Mam wrażenie, że powiedziałam za dużo, a jednocześnie nie zdradziłam nic. Uwierzcie mi, że możecie wymyślać sobie teraz historie i to, o czym jest ten serial, ale mimo wszystko złoty puchar dla tego, który bez oglądania dojdzie do tego, co tak naprawdę się wydarzyło.

Sama po całym pierwszym sezonie nie byłam do końca przekonana czy jeszcze cokolwiek mnie zaskoczy. No i zaskoczyło. Drugi sezon. Skończył się tak, że dla mnie jest to historia zamknięta. Okazuje się jednak, że już niebawem nastąpi premiera trzeciego sezonu. I moim zdaniem będzie to albo niebywały sukces i ogromne zaskoczenie, albo totalna beznadzieja, która powstała na fali popularności serialu.

PODOBA MI SIĘ

Będę się powtarzać z recenzji serialu Maniac, ale tutaj też tak jest. Ogromnym plusem i tym, co mnie urzekło i sprawiło, że się w Stranger Things zakochałam to niepowtarzalny klimat serialu. Mroczny, tajemniczy, przerażający. Druga rzecz to bohaterowie. Tak naprawdę na ekranie przez większość czasu mamy dzieci. Pozostali bohaterowie to grupa nastolatków oraz kilku dorosłych. Zazwyczaj takie produkcje stają się przez to infantylne, ale w tym wypadku jest kompletnie odwrotnie. Wręcz z podziwem oglądałam poczynania dzieciaków, które niejednokrotnie swoją inteligencją, swoim uporem i swoim sprytem przewyższały dorosłych.

Świetna gra aktorów – tak, także, a przede wszystkim, tych najmłodszych. Trzymający w napięciu, niekiedy przerażający klimat. Tajemnicze badania, wydarzenia i ludzie, którzy coraz bardziej gmatwają w tej historii i sprawiają, że kiedy ma się już wrażenie, że się wszystko wie, dodają jej nowych smaczków. Do tego wszystkiego mroczny las pełen tajemnic.

WRACAMY DO KLASYKI

Stranger Things nie dość, że tym, na co patrzymy cofa nas do lat 70. – widzimy dobrze nam znane z tych lat fryzury czy ubrania – ale także składa hołd klasykom kultury. Niejednokrotnie usłyszymy o Dungeons&Dragons, nawiązania do mistrza Yody, czy przeróżnych komiksów. Patrząc na to wszystko z punktu widzenia naszych młodych bohaterów, serial ten okazuje się fantastyczną realizacją dla starszego widza, który przypomnieć może sobie swoje młode lata. Niejednokrotnie otaczamy kultem lata 70. i to, co wtedy było mega popularne, bądź właśnie się tworzyło, więc Stranger Things pomijając te wszystkie przerażające wydarzenia, jest powrotem do tych lat.

Stranger Things

CZY WARTO?

Oczywiście, że tak. Wiem, że wielu zniechęca do tego serialu to, że to fantastyka. Uważam jednak, że jeżeli kogoś fascynują nerdowskie klimaty, lubi lata 70., ma ochotę obejrzeć dochodzenie rezolutnych dzieciaków, które napędzają serial i dają niesamowite emocje i niesamowity klimat, to koniecznie powinien obejrzeć Stranger Things. O mankamentach nie wspomniałam, bo są marginalne. W drugim sezonie irytował mnie odrobinę wątek „El” i połączenie jej w pewnym momencie z hmm… grupą nazwijmy to… nastoletnich superbohaterów walczących o sprawiedliwość. Poza naprawdę drobnymi minusami, ten serial ich prawie w ogóle nie ma. Jest niesamowicie dobrą produkcją, po którą koniecznie trzeba sięgnąć.

Dlatego też, mimo wątpliwości, wyczekuję trzeciego sezonu i tego, co przygotowali dla nas twórcy produkcji.

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum