Hiszpańskiego uczę się od niepamiętnych czasów. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nigdy nie pisałam Wam o moim ukochanym kursie, dzięki któremu w ogóle zaczęłam „ablać”. I tak jak jestem fanką przeróżnych rozwiązań i przeróżnych podręczników do nauki, tak moją motywacją, moim wybawieniem i punktem zapalnym, który sprawił, że zakochałam się w hiszpańskim jeszcze bardziej, było Supermemo i ich kurs do nauki języka hiszpańskiego – Hiszpański 1. ¡No hay problema!.
Przebrnęłam u nich przez wszystkie możliwe wersje tego kursu. Zaczynałam na platformie na domenie .net. Później chciałam mieć kurs na własność i nie płacić za niego abonamentu, więc kupiłam wersję na Androida i tak wszystkie poziomy znalazły się na moim tablecie. Ostatecznie wylądowałam na Supermemo.com z opcją abonemantową, o której pisałam w poprzednim wpisie. Ale dzięki temu, z kilkuletnim doświadczaniem go, jeszcze bardziej doceniam ten kurs i niezmiennie go uwielbiam.
HISZPAŃSKI 1. ¡NO HAY PROBLEMA! – POCZĄTKI
Po raz pierwszy, na kurs Hiszpański 1. ¡No hay problema! natknęłam się dobre kilka lat temu. Szukałam kompleksowego kursu do nauki języka hiszpańskiego, z którym będę mogła wystartować. Podczas mojego wielkiego come back do nauki hiszpańskiego, zaczęłam przerabiać materiały od lekcji 5. jako że to tam znalazłam materiały, od których chciałam wrócić do nauki. Przerobiłam lekcje do 11, z której zostały mi tylko powtórki i cała lekcja 12. Dlatego też czuję się wystarczająco zaprawiona w boju, żeby przekazać Wam moje myśli i spostrzeżenia w związku z tym kursem. Dlatego też mój postęp kursu wynosi 55,6% a nie ok. 90 % :)
JEST MI WSTYD…
Przede wszystkim jest mi wstyd, bo od czasu, kiedy zaczęłam przygodę z No hay problema, powinnam mieć już dawno wszystkie trzy poziomy przerobione, przyswojone i zapamiętane. Pewne zbiegi okoliczności sprawiły jednak, że moja przygoda z kursem nie była ciągła. W ogóle moja przygoda z językiem hiszpańskim nie jest ciągła i chociaż ze słownictwem idę stale do przodu, to gramatyka niestety wiecznie stoi w miejscu. Dlatego też no hay problema ma być moim wybawieniem. Dalszym celem jest dokończenie 11 oraz 12 lekcji “Hiszpański 1. ¡No hay problema!” i podjęcie walki z drugą częścią kursu. Zastanawiam się nad jakąś akcją, która zmotywowałaby i mnie i znów Was do regularnej nauki, ale o tym będę pewnie jeszcze informować.
… A JEDNOCZEŚNIE SERDECZNIE POLECAM
I chociaż jest mi wstyd, że mój hiszpański stoi trochę w miejscu, to jednak kocham go całym sercem i tę miłość stale próbuję Wam przekazać. Dlatego też widząc ogromne postępy podczas korzystania z kursu, nie wyobrażam sobie o nim nie wspomnieć i go nie polecić. I chociaż ma jeden, drobny mankament, to mimo wszystko uwielbiam ten kurs. Czas więc nadrobić zaległości i napisać Wam więcej na jego temat.
ZA CO KOCHAM HISZPAŃSKI 1. ¡NO HAY PROBLEMA!?
Przede wszystkim za jego kompleksowość i podejście do osoby uczącej się, jak do laika. Wiele kursów rusza pełną parą, zapominając konkretnie tłumaczyć podstawy i pomija istotne informacje, które są ważne dla osoby, która zaczyna naukę.
Kurs ćwiczy wszystkie umiejętności językowe, chociaż najbardziej skupia się na słownictwie i gramatyce, rozumieniu słowa pisanego oraz mówionego. Trochę słabiej wypada w kwestii typowego czytania ze zrozumieniem – czytanek jest dość mało, kurs raczej opiera się na dialogach, w których ćwiczymy poznawane słownictwo. Mało jest też pisania, chociaż liczę na to, że zmieni się to odrobinę w kolejnych odsłonach. W części pierwszej pojawiła się chociażby taka forma wypowiedzi pisemnej jak e-mail, ale jest tego jak na lekarstwo.
W przypadku Hiszpański 1. ¡No hay problema! skupiamy się przede wszystkim na słówkach i gramatyce. Prawda jest jednak taka, że jako osoby rozpoczynające naukę, nie potrzebujemy niczego więcej. Nie do końca interesuje nas, jak napisać list do przyjaciela, kiedy znamy 5 słów na krzyż. Mam wrażenie, że tego typu zadania bardziej stresują, aniżeli motywują. Nic mnie tak nie drażni jak wymaganie ode mnie pisania eseju, kiedy nawet nie umiem dobrze odmienić czasownika.
I to jest dla mnie wartość tego kursu, która dla innych może być minusem, bo skupia się ona na tym, co jest na samym początku potrzebne. Nie rozprasza niepotrzebnymi zadaniami, nie wymaga niemożliwego. Ćwiczy po prostu to, co jest nam niezbędne, żeby zacząć hiszpański rozumieć i móc się w tym języku komunikować.
CO MI SIĘ NIE PODOBAŁO?
Nawarstwiająca się intensywność nauki. O ile początek jest idealnie dopracowany, o tyle pod koniec kursu mamy takie nawarstwienie zagadnień gramatycznych, że nie byłam wstanie nadążyć z ich przyswojeniem. Słownictwo wchodziło jak masełko, ale gramatyki było tyle, w dodatku tak zaawansowanej i z tyloma wyjątkami, że nie dało się już tak gładko przechodzić przez kolejne karty kursu. Flow się kończyło i problem pojawiał się przy powtórkach. Kurs w bardzo krótkim czasie, przedstawił trzy czasy, które do najprostszych nie należą.
Przynajmniej ja mam z nimi problem i potrzebuję czasu i ćwiczeń, żeby je przyswoić. Kiedy mieszały mi się powtórki i na wyrywki musiałam odpowiadać na pytania, nie wiedziałam nawet, o który czas chodzi i płynność nauki zniknęła.
Problem rozwiązałam w ten sposób, że zmieniłam sortowanie powtórek. Zamiast losowego, ustawiłam na wg kolejności w kursie. Nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania, bo języka nie stosujemy blokowo, tylko na wyrywki właśnie, ale na początkowym etapie, żeby uporać się ze swoimi demonami i strachem przed nieznanymi mi czasami, właśnie takie rozwiązanie okazało się idealne.
Drugą opcją było podpięcie kursu „Gramatyka hiszpańska. ¡No hay problema!”, który powiela treści gramatyczne z kursu No hay problema 1. Możecie uznać mnie za wariatkę, że dublowałam treści, ale dla mnie było to o tyle wygodne rozwiązanie, że dwa razy ćwiczyłam to samo. Przy zagadnieniach gramatycznych zadań jest naprawdę sporo, a jednocześnie nie ma jakieś zatrważającej liczby, stąd też mogłam ćwiczyć znacznie więcej i utrwalać problematyczne zagadnienia.
INNE, WARTE WSPOMNIENIA FUNKCJE
Dużo, bardzo dużo słówek. Dużo, bardzo dużo fajne wyjaśnionej gramatyki. Kursy tego typu, bardzo często skupiają się na głównych zagadnieniach gramatycznych, pomijając drobniejsze tematy. Później okazuje się, że mamy braki i nie wiemy jak używać podstawowych konstrukcji. Tutaj, twórcy kursu zadbali o jego kompleksowość i poza odmianą czasowników, poszczególnymi czasami, uczymy się też “drobnicy”, która w codziennej komunikacji okazuje się nierzadko kluczowa.
W większości przypadków No hay problema 1 może stanowić jedyne źródło wiedzy i spokojnie jesteście wstanie zrozumieć przedstawiane zagadnienia. Co prawda, jak już wielokrotnie wspominałam, sama jestem zwolenniczką korzystania z różnych źródeł i uzupełniania informacji, żeby kompleksowo zrozumieć dane zagadnienie, ale ten kurs naprawdę daje radę jako podstawowe źródło wiedzy.
Poza słówkami, uczymy się też pełnych zwrotów. Poza zwrotami, uczymy się także pełnych zdań. Gramatyka to nie tylko wyjaśnianie poszczególnych zagadnień, ale także szereg zadań zarówno bezpośrednio po wyjaśnionych definicjach jak i w podsumowaniu całego działu.
PODSUMOWANIE
Hiszpański 1. ¡No hay problema! to kurs, z którym sama rozpoczynałam naukę, do którego mam ogromny sentyment i do którego po latach wróciłam. Niezmiennie zachwyca mnie swoją kompleksowością, ale jednocześnie prostotą i tym, jak bezpośrednio trafia w potrzeby osoby uczącej się. Warstwa wizualna zatrzymała się trochę w miejscu i kurs spokojnie mógłby zostać odświeżony pod kątem UX/UI, ale sam w sobie niesie tak dużą wartość merytoryczną, że nie traktuję tego, jako jego mankament.
Serdecznie zachęcam do przetestowania tego kursu, jeżeli zaczynacie naukę hiszpańskiego, albo chcielibyście utrwalić wiedzę na poziomie podstawowym. Pierwszy miesiąc na platformie Supermemo macie za darmo, dalej płacicie stałą opłatę miesięczną (tutaj możecie przeczytać więcej na temat subskrypcji) dzięki czemu, możecie korzystać z wszystkich dostępnych na platformie kursów, bez ograniczeń. Zachęcam także do zapoznania się z moim poprzednim tekstem temat platformy Supermemo, jeżeli nie mieliście z nią jeszcze do czynienia.
Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco: