Sabrina – sezon 2 (recenzja)

Przepiękna wizualnie produkcja, która kuleje w dialogach i nie jest odzwierciedleniem Sabriny nastoletniej czarownicy.

No właśnie… kiedy pojawiła się informacja o serialu, wiele osób ucieszyło się z powrotu czarownicy Sabriny i zabawnego kota Salema. Problem w tym, że netflixowy serial opiera się na komiksach i opowiada nieco inną historię, niż sitcom, na którym wychowywało się pokolenie dzieciaków urodzonych we wczesnych latach 90.

Nie wiedząc czego się spodziewać, ale oglądając wcześniej zwiastun, postanowiłam dać Sabrinie szansę. Obejrzałam sezon pierwszy niemal jednym tchem, ale pewne przeciwności losu sprawiły, że ostatecznie Wam go tutaj nie zaprezentowałam. Przy okazji premiery dwójki, która odbyła się 5 kwietnia, postanowiłam nadrobić zaległości i przybliżyć Wam tę produkcję.

CHILLING ADVENTURES OF SABRINA – SEZON 2

Zacznijmy od tego, że nie oglądamy komedii. Nie ma tutaj gadającego kota (a szkoda!) ani nie ma milusich, kochanych ciotek (jest jedna, bo druga… a o drugiej jeszcze napiszę!). Jest za to Mroczny Pan, w którego wierzy społeczność czarownic, ogrom problemów społecznych poruszanych na łamach serialu i wpadanie z tarapatów w kolejne tarapaty. Poza tym przepiękna oprawa wizualna, kulejące dialogi i lekko plączące się pod nogami postaci.

KREACJA POSTACI

Serial obfituje w fantastycznie wykreowane i charakterne postaci. Fenomenalnie prezentują się na ekranie i zdobywają serce widza. Problem pojawia się jednak w drugim sezonie, w którym część bohaterów traci swój polot. Tak, jakby twórcy serialu nie mieli już na nie pomysłu. Plątają się między nogami tych, którzy odgrywają kluczowe role, próbując pozyskać uwagę widza.

Pominę tutaj tytułową Sabrinę, w rolę której wdała się Kiernan Shipka. Dziewczyna idealnie się w niej odnalazła i jest świetną Sabriną. To, że twórcy serialu ją ogłupili i wyszli z założenia, że „będę robić co będę chciała, stale wpadała w trapaty i nie będę uczyć się na swoich błędach” to jednak kwestia, ale to, jak Kiernan gra Sabrinę, to zupełnie inna historia. Moim celem jednak jest przybliżyć kilka innych, fenomenalnych postaci, które skradły moje serce.

ZELDA SPELLMAN

Miranda Otto, w roli Zeldy Spellman jest wprost fenomenalna. To ona w pierwszym sezonie nadaje rytm i zgarnia całą uwagę widza dla siebie, kiedy tylko pojawia się na ekranie. Miranda fantastycznie wcieliła się w rolę stanowczej i zasadniczej ciotki, która bezgranicznie ufa Mrocznemu Panu i jest niezachwiana w swojej wierze. Jedna z najlepszych postaci pierwszego sezonu, która jednak traci swój polot w drugiej części. Nadal jest fenomenalna, ale odgrywa znacznie mniejszą rolę i jest jej zdecydowanie mniej. A chciałoby się jej więcej i więcej.

SIOSTRY PRUDENCE, AGATHA i DORCAS

Charyzmatyczne, tajemnicze, wredne i pociągające. Tworzą przerażającą, charakterną trójcę, chociaż to Prudence skradła moje serce i to od niej na ekranie nie byłam wstanie odwrócić wzroku. Zazwyczaj jestem w team’ie tych pozytywnych charakterów i stoję w opozycji do zła, ale dziewczyny okazały się fenomenalne i NIESTETY, tak samo jak Zelda Spellmann, straciły w drugim sezonie. Bardzo mi smutno z tego powodu, bo są to postaci i role z potencjałem. Agathy i Dorcas nie było prawie w ogóle. Prudence pojawiała się w każdym odcinku, niemniej jej rola była tak drobna i nieznacząca, że niknęła na ekranie. Świetnie spisała się w roli dominującej czarownicy, która robi pod górę Sabrinie, ale kiedy przyszło co do czego, stała potulnie w kącie i czekała na uznanie tatusia.

MARY WARDWELL

Niezrównana. Silna. Sensualna. Niebezpieczna. Przepiękna niemal 53-letnia Michelle Gomez. Ah co to za postać, co to za aktorka. Zakochałam się od pierwszego wrażenia. Jej rola Mary Wardwell – nauczycielki Sabriny, a także Lilith (tutaj chyba nie muszę tłumaczyć) powala na kolana. Zaskakuje każdą sceną i przyciąga uwagę. W pierwszym sezonie niezrównana. W drugim trochę ciepłe kluchy, ale dalej niezmiennie fascynująca. Kolejny czarny charakter, który skradł moje serce. Śmiało mogę powiedzieć, że mój ulubiony.

KOBIECA SIŁA W SABRINIE

Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Dopiero kiedy napisałam powyższe podsumowanie. Siłą tego serialu są kobiety. Męskie postaci też są ciekawe i odgrywają istotne role, ale to silne, damskie postaci wybijają się przed szereg. To one kradną uwagę i to one zniewalają widza.

OJCIEC BLACKWOOD

Żeby nie było, że feministycznie podchodzę do tego serialu, szczególnie, że o feminizmie jeszcze wspomnę… najciekawszą, męską postacią jest Richard Coyle grający Ojca Blackwooda. Jako jedyna męska postać tak bardzo do siebie przyciąga, skupia wzrok i odgrywa większą rolę. Tym razem, nie do końca wiemy, czy jest to pozytywna czy negatywna postać, ale cały czas odbieramy ją raczej negatywnie. Może to z tego powodu dołącza do listy „złych” postaci, które zachwycają w Sabrinie.

W sezonie drugim pokazuje jak bardzo tradycjonalny i wręcz mizoginistyczny jest. Dzięki temu nienawidzi się go coraz bardziej, ale jednocześnie z zapartym tchem dalej śledzi jego wątek.

INNE, CIEKAWE POSTACI

Nie tylko powyższymi postaciami serial żyje. Chance Perdomo jako Ambrose Spellman, czyli ukarany kuzyn Sabriny, który od lat zamknięty jest w domu. Luxy Davis jako Hilda Spellman, czyli poczciwa, kochająca ciotka Sabriny, na którą zawsze można liczyć. Jest też Lachlan Watson grająca/y Susie Putnam, przyjaciółkę Sabriny, która czuje się chłopcem i dąży do bycia akceptowanym. No i niespodziewany Luke Cook, który w sezonie drugim odgrywał rolę Lucyfera Morningstar. Nieco naiwny i powiedziałabym, że wręcz głupi, początkowo niepasujący mi do roli Mrocznego Pana, ale ostatecznie zdał egzamin i dobrze się spisał w swojej roli.

POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA, CZYLI WRZUĆMY TAM GEJA, MURZYNA, ZMIANĘ PŁCI, FEMINIZM I WIELE INNYCH

No właśnie… Sabrina jest pełna… wszystkiego. Przede wszystkim feminizm i walka o prawa kobiet. Jest tego tak dużo, że momentami, aż razi. Sabrina przedstawia obraz społeczeństwa patriarchalnego. Czarownice spychane są na dalszy plan i czym dalej idziemy w las, odbywa się to na co raz większą skalę.

Do tego dorzucono geja, murzyna i gender. Niektóre „zagadnienia” w jednej osobie. Czarnoskóry kuzyn gej, chociaż ostatecznie okazuje się biseksualny, czarnoskóra przyjaciółka i druga przyjaciółka, która chce być przyjacielem. Poprawność polityczna aż bije po oczach. W większości seriali, które mają swoją premierę w ostatnich latach, pojawia się jeden taki element. Coraz częściej, bo przecież nie może być inaczej. Jak nie azjata, to czarnoskóry, jak nie czarnoskóry to homoseksualista. Tutaj mamy istne combo wszystkiego, tak jakby pokryte miały być wszelkie, możliwe kombinacje.

Nie mówię, że jest to złe, ale w dobie, kiedy w wielu serialach, główni bohaterowie powielają te same schematy, żeby tylko nie obrazić jakieś grupy społecznej robi się to już mdłe i męczące. Tutaj, kiedy mamy to wszystko w tak dużej skali, jest to pierwsza rzecz, na którą zwraca się uwagę.

PRZEPIĘKNA OPRAWA WIZUALNA

Sabrina to miód na moje oczy. I uszy. O ile ogląda się ją w oryginale. Jako, że wszystko, zawsze oglądam w oryginale, o dubbingu dowiedziałam się z negatywnych komentarzy w Internecie przy pierwszym sezonie. Włączyłam, wytrzymałam 3 minuty i wróciłam do oryginalnego dźwięku. Nie uważam, żeby dubbing był AŻ tak zły, ale nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby oglądać produkcje z dubbingiem, czy lektorem, więc postanowiłam się nie męczyć.

Nie mogłabym jednak nie wspomnieć o tym, jak bardzo skupiono się na szczegółach. To, jak wygląda scenografia, kostiumy i wszystko, co znajduje się na planie, jest niesamowite. Każda scena jest dopracowana wizualnie. Cały serial ma swoisty, charakterystyczny klimat. I chociaż utrzymany jest raczej w ciemnej, mrocznej, teoretycznie lekko przytłaczającej kolorystyce, to całość składa się na przepiękny obrazek. Swoistą ucztę dla oczu, którą chce się kontynuować. To z tego powodu tak ciężko było mi się oderwać od serialu i już w sobotę skończyłam drugi sezon.

ABSURD GONI ABSURD

Twórcy serialu popłynęli totalnie w drugim sezonie. Tak bardzo poszli w kierunku dyskryminacji kobiet i tego, jak są traktowane, że w drugim sezonie dzieją się wręcz absurdalne rzeczy. Suzie, która chce zostać chłopcem, próbuje dołączyć do męskiej drużyny koszykówki. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że jest pewnie jedną z najniższych osób w szkole. I dyskryminacja kobiet to jedno, ale realia i predyspozycje, jakimi się rządzą niektóre sporty czy dziedziny życia, to zupełnie inna bajka. Bajka, która została w serialu pominięta.

Tak samo samozachwyt Sabriny i jej ciągłe popełnianie tych samych błędów zaczynają coraz bardziej irytować. Dziewczyna, która dbała o najbliższych, teraz idzie przed siebie, nie bacząc na nic. Brnie ślepo do przodu, mając gdzieś czy komuś coś się stanie czy nie. Robi co jej się żywnie podoba i w żaden sposób nie słucha mądrzejszych od siebie. Są sceny i wątki, w których Sabrina miażdży swoją głupotą i mam wrażenie, że z odcinka na odcinek coraz bardziej.

SABRINA – SEZON 2

Warto, czy nie warto? Sezon 2 przychodzi z nowymi postaciami, które wprowadzają nieco ekscytacji. Adam, dawno niewidziany chłopak Pani Wardwell, dzięki któremu Lilith nabiera rumieńców. Co prawda staje się trochę ciepłą kluchą, o czym już wspomniałam, ale też z zapartym tchem śledzi się perypetie tej dwójki. Dorian Grey to postać, która jest wielkim znakiem zapytania. Przez cały sezon 2. w pewien sposób mnie drażniła, ale nie można odmówić jej uroku i całkiem ciekawej roli.

Chilling Adventures of Sabrina ma co raz durniejszą fabułę, choć dialogi uległy poprawie w drugiej części. Nie wiem dokąd zmierzają losy bohaterów, ale jeżeli dalej tak pójdzie, bo zakładam, że sezon 3. będzie kręcony, to boję się ile absurdów czeka nas kolejnym razem. Niemniej serial ma sporo uroku, dużo ciekawych nawiązań do popkultury i swoim klimatem sprawia, że chce się więcej. Fabularnie pewnie powiedziałabym nie i odpuściła sobie dalszą przygodę z serialem, ale to, w jaki sposób jest nakręcony i jak pięknie wygląda, sprawia, że ochoczo podejdę do trójki i mimo wszystko, liczę na to, że trójka jeszcze się poprawi i podciągnie te mankamenty, które pojawiły się do tej pory.

Zainteresowani innymi produkcjami Netflixa? Zachęcam do zapoznania się z moimi opiniami na temat serialu 1983, Szkoły dla elity, czy Maniac.

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum