Ulubieńcy stycznia – podsumowanie miesiąca

Pierwszy raz taka forma u mnie. Pewnie nie ostatni, ale nie sądzę, żebym regularnie tego typu posty dodawała. Chociaż kto mnie tam wie. W każdym razie w styczniu sporo się działo – nie dość, że był pracowity, to znalazłam też trochę czasu na przyjemności. A więc prezentuję Wam moje top 5 stycznia – rzeczy, które mnie zaskoczyły, rzeczy które pokochałam i rzeczy, których nigdy bym się nie spodziewała, że się w moim życiu pojawią.

Dieta pudełkowa

Ten punkt pokrywa wszystko. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę korzystać z cateringów dietetycznych. Zaskoczona jestem tym, jak fajne i różnorodne jedzenie do mnie przychodzi i jak dużo słodkiego można przemycić do swojej diety nie jedząc niezdrowych rzeczy. Mocno zwróciłam na to uwagę, jako że na co dzień za dużo słodkości nie jem. No i pokochałam takie rozwiązanie, bo bardzo brakuje mi czasu na gotowanie ostatnio, bardzo chciałam się porządnie za siebie zabrać, no i teraz mam tę możliwość.

Zaczęłam od konsultacji z moją dietetyczką, z którą dobrałyśmy odpowiednią kaloryczność i odpowiednie firmy. Jestem w trakcie testów. Wybrałam cztery najbardziej odpowiadające mi firmy, które dostarczają jedzonko na terenie Bydgoszczy. Akurat jestem w trakcie testowania czwartej opcji i wybrałam swojego faworyta. Kolega w pracy, kiedy skarżyłam się na dzisiejsze śniadanie, rzucił do mnie tekstem: “Co, wrzucisz recenzję na blogaska?”. No i tak sobie myślę, że chyba wrzucę ;) Bo wiem przed jakim dylematem ja stałam i wiem czego sama poszukiwałam.

Mimo wszystko, na dzień dzisiejszy, pomimo horrendalnych kosztów takiego rozwiązania – jeżeli nie macie innej opcji, bardzo polecam!

Masło do ciała – Dairy Fun

Masło do ciała o zapachu brzoskwiniowym skradło moje serce. Medicot podesłali mi ten produkt i po bardzo krótkim czasie zakochałam się w nim. Masło ma przepiękny, brzoskwiniowy zapach. Jeżeli kojarzycie serki brzoskwiniowe Danio, to to jest dokładnie taki sam zapach.

Masło do ciała - Diary fun

Co jednak fajniejsze w tym maśle, to jego konsystencja i wydajność. Masło nie jest lepkie i nie pozostawia tego tłustego uczucia na skórze. Ładnie się wchłania, a jednocześnie na długo nawilża skórę. Bezpiecznie, po aplikacji, można zakładać ubranie, ponieważ produkt się w nie nie wciera.

Ze względu na niedoczynność tarczycy, mam duże problemy z suchą skórą. Większość produktów zwyczajnie nie daje rady jej odpowiednio nawilżać, ale to masełko rzeczywiście się sprawdziło. Co prawda nie jest produktem idealnym, ale ostateczny test przeszło po basenie, kiedy miałam ekstremalnie przesuszoną skórę. Natychmiast stała się nawilżona i do samego wieczora czułam, że skóra jest gładka i nie muszę stosować dodatkowych kosmetyków.

Produkt jest też przepięknie zapakowany a do tego wystarczą go niewielkie ilości, żeby spełnił swoją rolę. Używam go dzień w dzień od ok. miesiąca a wygląda na niemal nienaruszony. Coś tak czuję, że zaprzyjaźnimy się na dłużej.

Chłopaki z baraków

Tak, powinnam się tego wstydzić i w ogóle nie przyznawać, ale miesiąc stał pod znakiem tego głupkowatego serialu. Jak już wspomniałam, miałam bardzo dużo pracy i potrzebowałam odmóżdżacza. Chłopaki z baraków spełniły swoją rolę i chociaż momentami serial bawił do łez, to jednocześnie często sprawiał wyrzuty sumienia, że w tak beznadziejny sposób marnuję czas.

Chłopaki z baraków

Serial opowiada historię trzech przyjaciół, którzy mieszkają na osiedlu barakowozów. Wszystko kręci się wokół ich życia (chociaż trafniejsza byłaby wegetacja) i “corocznego” trafiania za kratki za hodowlę marihuany i inne wyskoki. Naprawdę nie polecam zaczynać z tym serialem, chyba że potrzebujecie czegoś bardzo głupiego. Wtedy Chłopaki z baraków na pewno spełnią swoją rolę.

Angielski

Wielki powrót motywacji. Co prawda dalej sporo czasu poświęcałam na hiszpański, ale w styczniu to angielski właśnie skradł moje serce. Dużo czasu spędziłam na platformach Etutor oraz Supermemo. Dużo czasu poświęciłam na rozwijanie słownictwa oraz gramatyki.

Co więcej, napisałam pierwszy, konkretny artykuł w pełni po angielsku. Na potrzeby swojej pracy, na bazie opublikowanych raportów, stworzyłam artykuł na temat kondycji rynku aplikacji mobilnych w 2018 roku. Co prawda przeszedł jeszcze korektę, ale była ona na tyle drobna i skupiała się raczej na odpowiedniej kolejności słów w zdaniu (mam tendencję do pisania “po polsku”), więc jestem z siebie ogromnie dumna, że nie mieszam czasów, że dość składnie potrafię rozpisać takie zagadnienie i przede wszystkim być zrozumiana.

To też mi dało dużego kopa i ogrom motywacji. Jedno co mnie dalej boli to mój akcent i błędy, które robię podczas mówienia. Dużo lepiej brzmię kiedy czytam, bo skupiam się na tym, jak powinno się mówić. Kiedy się wypowiadam, skupiam się na tym, żeby po prostu powiedzieć to, co chcę przekazać a nie jak przekazać. Dlatego też celem na najbliższy czas będzie praca nad składniejszym i ładniejszym wypowiadaniem się.

Zbiórka na Adamowicza

Mam nadzieję, że nie ominął Was ten temat. Nawet jeżeli się nie dorzuciliście, to na pewno o zbiórce słyszeliście (sama pisałam o tym na swoim fanpage). To, jak ludzie się zjednoczyli, to jak wszyscy dorzucali od siebie kolejnych kilka/kilkadziesiąt złotych, żeby kwota rosła. Sama dołączyłam w momencie, kiedy w zbiórce były 2 miliony. Kiedy kwota dobiła do 10mln stwierdziłam, że czemu by nie zaszaleć i nie dopłacić raz jeszcze. Do samego końca obserwowałam losy i przed zakończeniem zrobiłam trzecią wpłatę.

Idea działania WOŚP jest dla mnie ważna i z roku na rok ją wspieram. Lata temu jako wolontariusz, teraz jedynie finansowo. W trakcie finału wrzuciłam już co swoje, ale jakimś cudem wyszło trochę mniej, niż zakładałam. Dlatego ta zbiórka zmotywowała mnie, żeby dorzucić coś jeszcze. Widząc jak fajnie ludzie ze sobą współpracowali, jak choć na kilka dni odcięłam się od wszechobecnej, a jakże popularnej ostatnio “mowy nienawiści”, nie wyobrażałam sobie nie dorzucić kilku złotych od siebie. Świetna akcja Patrycji Krzymińskiej, która przebiła wyobrażenia każdego, kto brał w niej udział.



No i w sumie to tyle. Zaskakująco, wstydliwie, ale też bardzo szczerze. Nadal nie wiem czy tego typu wpisy będą się tutaj pojawiać częściej, ale było to fajne podsumowanie i ciekawe doświadczenie. Które pewnie kiedyś chętnie powtórzę :)
 

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum