Pisałam Wam ostatnio na temat celów i planowania. Zachęcam do zapoznania się z tym tekstem i wdrożenia mojego systemu w życie. Szczególnie przy językach jest on skuteczny i dużo bardziej motywujący, niż plany całoroczne. Będę jednak odrobinkę hipokrytką i opowiem co nieco o moich całorocznych planach, choć nie są one tak do końca rozpisane i rzeczywiście zaplanowane. Mam po prostu w głowie obraz, według którego chciałabym działać. I chcę się tym obrazem podzielić. Wraca tutaj wiele osób, które od lat mnie obserwują i dopytują jak to u mnie wygląda. Dlatego też przychodzę z pewnymi odpowiedziami i ukierunkowaniem swoich działań.

JĘZYKOWY 2019

ANGIELSKI

Plan na cały 2019 jest u mnie bardzo prosty i bardzo niesprecyzowany. Po pierwsze kontynuować naukę języka angielskiego. Mam zajęcia językowe w pracy, korzystam też z etutora. Angielskiego uczę się łącznie od 2 klasy podstawówki więc będzie już… o matko, prawie 18 lat. Potrafię rozmawiać na każdy temat. Rozumiem praktycznie wszystko, chyba że postawicie przy mnie Szkota. Umiem pisać, mówić, a nawet napisałam ostatnio artykuł po angielsku, który nie wymagał tak dużej korekty, jakbym się tego spodziewała. Widzę jednak, że mogłabym tworzyć pełniejsze, bardziej konkretne zdania. Często wybieram prostsze formy, które brzmią dobrze i każdy mnie rozumie. Chciałabym jednak, żeby mój angielski był z krwi i kości – samo mięcho bez zbędnego rozwlekania się.

Chcę poświęcić więcej uwagi konstrukcjom i wyrażeniom, które są charakterystyczne dla tego języka i wykorzystywać takie frazy, których używają native speakerzy. Stop z Ponglish, czyli tłumaczeniem bezpośrednim z polskiego na angielski. Chodzi mi o przestawienie się z mega prostych konstrukcji typu „I would really like to recommend…” na chociażby „I highly recommend…” – nadal zrozumiałe, nadal „proste”, ale brzmi znacznie lepiej. Nauczyłam się w 2018, że angielski jest zwarty i dosadny i nie ma sensu się rozpisywać. Mam takie tendencje i po polsku i po angielsku, więc to będzie moja walka na 2019. Żeby brzmieć „more like a native” :)

HISZPAŃSKI

Poza tym mój ukochany hiszpański, który wiecznie schodzi na dalszy plan. Uczę się go i uczę i uczę i wiele rozumiem, ale niewiele mogę sama powiedzieć przez braki gramatyczne. Dlatego pod koniec 2018 zrobiłam sobie wyzwanie językowe i dlatego dalej będę intensywnie się tego języka uczyć. Chcę wskoczyć wreszcie na konkretne B1/B2 i bez większych przeszkód móc się komunikować. Później chciałabym tylko pielęgnować i rozwijać znajomość języka, a nie rzeczywiście intensywnie poznawać nowe konstrukcje i po prostu się go uczyć. W planach jest też odwiedzenie Hiszpanii i nauka na żywo, poznawanie kultury, kuchni i ludzi. Dzięki temu mam dodatkową motywację do działania.

NIEMIECKI, ROSYJSKI, KOREAŃSKI…?

Chciałabym w 2019 zacząć naukę kolejnego języka. Nie zacznę jej jednak, dopóki nie dojdę do ładu z hiszpańskim. Jest wiele rzeczy, które chciałabym rozpocząć, wiele rzeczy, które chciałabym pielęgnować i które chciałabym w 2019 roku robić, więc nie wszystko na raz. Jak tylko zamknę pewien etap w hiszpańskim, będę mogła poświęcić się kolejnemu językowi.

Jakiemu? Tego właśnie jeszcze nie wiem. W duszy gra mi wiele języków i nauczyć chciałabym się wielu z nich, dlatego nie podjęłam jeszcze decyzji i dlatego planowanie metodą małych kroków jest dla mnie idealne. Na pewno dam znać na jaki język się zdecydowałam. Cały czas po głowie chodzi mi niemiecki, ale ile razy próbowałam, tyle razy polegałam.

Coraz bardziej ciągnie mnie do rosyjskiego – nie mam tutaj konkretnego powodu, ale rzeczywiście chciałabym spróbować. Zawsze przerażała mnie cyrylica i wszelkie obce alfabety. W 2018 miałam mały epizod z koreańskim – zaczęłam na luzie, tak po prostu, uczyć się alfabetu. Bez planów na rozwijanie znajomości tego języka, chociaż bardzo mi się podoba. Chciałam jedynie sobie udowodnić, że nie takie alfabety straszne i jestem wstanie nauczyć się czegoś, co całe życie mnie przerażało. No i dałam radę! Bardzo szybko i bardzo skutecznie. Może więc w 2019 trafi na koreański? Nie wiem! Dowiem się w ciągu tego roku na co ostatecznie padnie! :)

PLANY, PLANY, PLANY

Wracając jednak do tego, że nie planuję długoterminowo, zrobiłam sobie bardziej zwięzły plan językowy, którego mam zamiar się trzymać. Początkowo na pierwszy kwartał tego roku. Co więc mam w planach?

Angielski:

– Skończenie poziomu B1 na Etutorze – robię go w ramach powtórki i przyswojenia tego, co mogłam na różnych etapach nauki pominąć. Większość materiału znam i nie dodaję go do powtórek. Jednak wiele słów, zwrotów, czy nawet zagadnień gramatycznych mnie zaskoczyło, więc jest to idealna forma powtórki,
– Przerobienie pierwszych 20 tematów z książki „Grama to nie drama” Arleny Witt, którą uwielbiam i która niesamowicie motywuje do nauki,
– Uczestniczenie możliwie we wszystkich zajęciach z języka angielskiego, które odbywają się u mnie w pracy.

Hiszpański:

– Zakończenie No hay problema 1 na platformie Supermemo,
– Cały poziom A1 oraz A2 na platformie Multikurs – poniżej załączam aktualne statystyki z nauki,
– Dwa kolejne tematy z książki Hiszpański aktywnie!,
– Dwa pierwsze tematy z książki „Hiszpański dla średnio-zaawansowanych”,
– Trzy tematy z „Español. De pe a pa 1”.

Ambitnie? Na pierwszy rzut oka może i tak, ale w praktyce jest to coś, co i tak robię, co chcę utrwalić i co w dużej mierze wiem, ale chcę uzupełnić. Jest tu rzeczywiście sporo nowych materiałów i rzeczy, których jeszcze się nie uczyłam. Nie na tyle jednak, żebym nie mogła się tym zająć i z czystym sumieniem na koniec marca powiedzieć sobie: „You did a good job, girl”. Bez spiny, bez zawalania obowiązków i innych planów. Z poczuciem, że mogę to zrobić, chcę to zrobić, jestem wstanie to zrobić i to zrobię!

Udanego językowego 2019 roku – pochwalcie się jakie Wy macie plany i co chcecie osiągnąć. Mam nadzieję, że na razie krótkoterminowo, żeby się nie zniechęcić! Ciao! :)

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum