Film, którego nie spodziewałabym się obejrzeć. Film, którego kompletnie nie planowałam obejrzeć. A jednak trafiłam przez totalny przypadek na salę kinową i miałam tę niebywałą okazję przyjrzeć się produkcji na podstawie gry stworzonej przez studio Blizzard. Jeżeli ktoś z Was także jest fanem tego uniwersum to nie bijcie, bo oceniam film jako totalny laik, który z tym światem nie ma nic wspólnego. Nic więcej. Nie znam historii, nie znam postaci, nie wiem z czym to się je. Po prostu obejrzałam film.
FABUŁA
To, co mnie urzekło, to dokładne przedstawienie świata i zarysowanie całej historii. Bardzo często produkcje, które oparte są na książkach, grach, jakichkolwiek publikacjach mają z tym problem i traktują potencjalnego widza jako fana tytułu. Ja nim nie byłam w przypadku Warcrafta, więc kompletnie nie wiedziałam z czym to się je. Film jednak świetnie to przedstawił już od pierwszych sekund, kiedy to postrzegamy świat oczami orka, który opowiada nam, co takiego się wydarzyło i gdzie się znajdujemy. Widzimy świat orków, widzimy świat ludzi, ale między ich dialogi, bardzo naturalnie, wplątane są wszelkie informacje, których potrzebuje widz, żeby zrozumieć na co tak właściwie patrzy. Muszę też przyznać, że fabuła jako całość bardzo mnie wciągnęła i na tyle zainteresowałam się tym światem, że nie wiem, kiedy minął mi cały film. Nie nudziłam się, nie gubiłam, nie zastanawiałam co takiego się dzieje. Po prostu popłynęłam z nurem i dałam się porwać. Bo film jak najbardziej mi to umożliwił.
DUBBING
Zrobiłam to, czego zazwyczaj nie robię. Nie oglądam filmów z dubbingiem, w którym występują ludzie, chyba że to film puszczany w telewizji i nie mam innego wyboru. Po prostu tego nie robię. Stawiam na oryginał, albo na napisy. Tutaj pasował mi tylko jeden termin wybrania się do kina i leciał wtedy akurat film z dubbingiem. Stwierdziłam, że trudno i że się jakoś przemęczę. I nie wiecie jak bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taką wersję, bo z napisami film kompletnie nie miałby sensu, a w oryginalne nie wiem czy zrozumiałabym wszystko, co miałabym zrozumieć. Co prawda polski dubbing nie był w 100% trafiony i nie wszystkie głosy pasowały mi do postaci, ale bardzo szybko przywykłam i spokojnie mogłam dać się porwać historii.
BOHATEROWIE
Barwni, ciekawi, porywający. Trzymałam za nich kciuki, płakałam kiedy i oni płakali, wkurzałam się, kiedy i oni wkurzali, czułam ducha walki, kiedy stawali na przeciw wrogom. Fantastyczne kreacja, świetne charaktery. Tutaj nie mam co dodawać, bo ubóstwiam absolutnie wszystkie postaci. No i ich kostiumy i charakteryzacja – cudowne!
EMOCJE
Dzięki bohaterom przeżywałam istną katorgę. Serce potrafiło w ciągu kilku sekund niesamowicie przyspieszać, by za chwilę na moment się
zatrzymać. Śmiałam się, wzruszałam, uroniłam nawet kilka łez – ciii! – denerwowałam się, miałam ochotę walczyć. Przez czas trwania filmu czułam się częścią wykreowanego świata i właśnie jest magią tego filmu.
PODSUMOWUJĄC
Świetnie bawiłam się podczas oglądania Warcraft: Początek. Chociaż na co dzień rzadko sięgam do tego typu produkcji, tym razem byłam naprawdę zachwycona. Fantastyczni bohaterowie, świetne sceny walki, fascynująca historia. Zainteresowała mnie na tyle, że rozważam teraz sięgnięcie po literaturę. Może jeszcze bardziej przepadnę w tym świecie i troszeczkę bardziej się do niego zbliżę? Jeżeli lubicie takie klimaty i rozważaliście obejrzenie tego filmu, a niekoniecznie jesteście z Warcraftem związani, to i tak jak najbardziej polecam Wam tę produkcję. Bardzo przyjemnie spędzony czas i nie żałuję, że wybrałam się na ten film do kina – chociaż mój tata stwierdził, że liczył, że będą się więcej bić i będzie większa rozpierducha ;) No kwestia tego, na co się nastawimy. Ja na szczęście (chyba!) nastawiałam się na coś miernego, co być może w mniejszy lub większy sposób mnie zainteresuje a dostałam kawałek naprawdę fajnej produkcji, na której kontynuację będę czekać i także chętnie się wybiorę. W końcu muszę wiedzieć co się stanie z Garoną ;-)