Niemal rok temu pisałam tekst odnośnie 6 lat oczekiwania na odpowiedzi, które okazały się odpowiedziami niepełnymi. Jest lipiec 2017 rok później i odpowiedzi się pojawiły – tylko czy aby na pewno?
O czym mowa? Mowa o zakończeniu siedmiu lat emitowania serialu Pretty Little Liars. Przez siedem lat oczekiwałam na odpowiedź. Oczekiwałam na to, żeby dowiedzieć się, kim jest „A”. Raz już sądziłam, że się dowiedziałam, ale okazało się, że to jednak nie jest koniec historii. Z jednej strony poczułam się oszukana, z drugiej zastanawiałam się, co takiego wydarzy się dalej, skoro odpowiedź została przedstawiona.
Nic bardziej mylnego jakby to powiedział Radek Kotarski. Okazało się, że to jednak nie jest koniec historii, a ja, jako że oglądałam serial przez 6 lat, postanowiłam dać mu dalej szansę i dalej brnęłam razem z bohaterkami w ślepe zaułki i przeżywałam każdą kolejną tajemnicę. Co mi z tego przyszło? Sporo zabawy, dużo ciekawości, ale też poczucie straconego czasu. Dlaczego?
Nie będę pisała stricte o co mi chodzi, bo jeżeli nie widzieliście zakończenia ostatniego sezonu, to nie chcę psuć Wam zabawy, ale Ci, którzy widzieli – serio jesteście zadowoleni z tego, w jakim kierunku się to potoczyło? Serio zadowala Was odpowiedź zaserwowana przez reżyserów? Ja jestem wstanie wiele rzeczy łyknąć i wiele wątków zrozumieć, ale to zakończenie, które mi przedstawiono, pozostawia wiele do życzenia. Sam pomysł? Wow! Byłam o krok od odpowiedzi, bo do pewnego momentu czytałam książki i rozważałam taką opcję, ale w stosunku do innej bohaterki. I nie byłabym tak zła i zawiedziona, gdyby masa wątków nie została bez odpowiedzi i rozwiązania. Bo to, kto i dlaczego to zrobił, to rozumiem. Chociaż sam bodziec i motyw był za słaby, to podszyty chorobą psychiczną mógłby być wystarczający. Nie zmienia to faktu, że szereg tajemnic, skrupulatnie odkrywanych przez kolejne lata, nie został w żaden sposób wyjaśniony i w tej chwili mam więcej pytań, niż po zakończeniu sezonu szóstego.
Smutno mi, że to zaufanie, które pokładałam w twórcach zostało nadszarpnięte. Smutno mi, że pozostawiono widzów z tak wieloma niedopowiedzeniami i niezrozumiałymi wątkami. Smutno mi, że to zakończenie, chociaż całkiem fajnie odegrane, to jednak jest takim olaniem fanów. Bo nie wiem jak inaczej mogę nazwać fakt, że nic się nie kleiło kupy.
A wiecie co mnie przeraża najbardziej? To, że mimo zakończenia, może powstać coś jeszcze. Bo sprawy nie zostały tak do końca zamknięte, wyjaśnionych zostało zaledwie kilka wątków z… no właśnie, ilu?… z setek wątków. Przez te 7 lat powstało tak wiele teorii, tak wiele osób było zaangażowanych w sprawę, tak wiele osób zginęło, że jedna choroba psychiczna i zafascynowanie czyimś życiem nie tłumaczy tylu lat piekła bohaterek, które przynajmniej w serialu choć trochę dojrzewały i z biegiem czasu były ostrożniejsze, aniżeli te, które przedstawione były w książce.
Znajdzie się tutaj ktoś, kto serial oglądał? Ktoś, kto tak jak ja czekał na rozwiązanie i tylko połowicznie, a nawet nie, jest zadowolony z tego, co ujrzał na ekranie? Bardzo chętnie wejdę w polemikę, w zwykłą dyskusję, bądź wymienię się spostrzeżeniami. Może Wasz punkt patrzenia na to wszystko sprawi, że łatwiej będzie mi temat ogarnąć. W tej chwili po prostu czuję się oszukana i zawiedziona, choć siódmy sezon bardzo dobrze mi się oglądało, a nawet ten finałowy odcinek trzymał w napięciu i zapewnił masę napięcia, ale także rozrywki. Tylko co z tego, skoro patrząc z boku na siedem lat śledzenia kolejnych odcinków i wielu rozmów na temat potencjalnego rozwiązania, mam wrażenie, że wiem mniej, aniżeli przed finałowym odcinkiem?