Kiedy byłem dziełem sztuki – Eric-Emmanuel Schmitt

Kiedy byłem dziełem sztuki - Eric-Emmanuel Schmitt

Książki Schmitta biorę w ciemno. Nie muszę wiedzieć o czym są, w jaki sposób są pisane, czy to kolejny zbiór opowiadań, czy jedna historia. Jest mi to kompletnie bez różnicy, bo wiem na co mogę liczyć i czego oczekiwać. Kobieta w lustrze czy Małżeństwo we troje to pozycje obowiązkowe, które zawsze polecam każdemu – a tę pierwszą w szczególności każdej kobiecie! Tym razem wybór padł na wznowienie Kiedy byłem dziełem sztuki – książki, którą swego czasu miałam na uwadze, ale dopiero teraz postanowiłam poświęcić jej więcej uwagi.

Książka opowiada historię człowieka, który ma dość swojego życia i chce z nim skończyć przez widmo tego, kim stali się jego bracia. Od zawsze w ich cieniu, od zawsze wyśmiewany, od zawsze na uboczu, od zawsze ten brzydszy, mniej inteligentny, po prostu gorszy. Nie może sobie znaleźć miejsca na świecie i po wielokrotnych próbach samobójczych, ma zamiar ostatecznie zakończyć swoje życie. Na jego drodze staje jednak Zeus Peter Lama, który prosi o 24 godziny, w czasie których spróbuje zmienić jego zdanie odnośnie własnej śmierci. Zeus jest wybitnym artystą, który znajduje się na językach wszystkich i po raz kolejny ma zamiar wszystkich zaskoczyć. Okazuje się, że popularność, sława a nawet bogactwo są na wyciągnięcie ręki i samobójstwo nie musi być wcale aż tak atrakcyjne, bo nowy świat i nowe życie kuszą niesamowicie. Pytanie jest jednak jedno. Czy stawka za sukces nie będzie zbyt wysoka?

Historia ukazuje obraz nienawiści do swoich bliskich, nienawiści do tego, w jaki sposób przebiega życie bohatera. Pokazuje jak łatwo można się poddać, jak łatwo można zmienić czyjeś zdanie w kwestii poddania, jak łatwo można kimś manipulować, jak łatwo można zostać czyjąś marionetką i jak łatwo można docenić to co się ma, kiedy straci się wszystko. Na co dzień bardzo często nie doceniamy ludzi, którzy nas otaczają, ludzi, którzy obdarzają nas uczuciami, nie doceniamy tego, co się wkoło nas dzieje, ponieważ skupiamy swoją uwagę na negatywach, które często są bardzo dominujące i nie pozwalają nam być optymistami. To normalne, ludzkie i zdarza się każdemu, aczkolwiek niektórym przesłania widok na całokształt i zwyczajnie próbują się poddać.

Autor po raz kolejny przez historię wyjętą tak naprawdę z kapelusza, ukazuje cały wahlarz emocji, przemyśleń, rozterek, postępowań. Ukazuje różne strony ludzkiej natury, ludzkiego postępowania. Ukazuje jak łatwo można popadać w skrajności i jak bardzo ślepe dążenie do celów, które po czasie okazują się nie być naszymi marzeniami może nas zwieść i odebrać to wszystko co jest dla nas dobre, a do pewnego etapu uważaliśmy za utrapienie.

Eric-Emmanuel Schmitt jest mistrzem przekazywania uczuć i wątpliwości, jest mistrzem przedstawiania natury ludzkich zachowań i chociaż Kiedy byłem dziełem sztuki to jeden z tytułów, który porwał mnie mniej i mniej mi się podobał, niż chociażby dwa inne wspomniane wyżej, muszę przyznać, że w przekazie dalej nie ma sobie równych i robi to w sposób fenomenalny i dalej w ciemno będę po jego książki sięgać. No bo ludzie. Przedstawić tak wiele, tak przystępnie i tak emocjonująco, w tak naprawdę, całkiem niewielkiej objętości – to trzeba umieć a Schmittowi wychodzi to rewelacyjnie!

Related Posts

E-book

Archiwum