* tekst pisany w sierpniu nad morzem, dopiero dzisiaj dojrzałam do jego publikacji

Piszę ten tekst, wpatrując się w morze – na plaży między Białogórą a Lubiatowem. Od jakiegoś czasu inaczej patrzę na plażę samą w sobie – to chyba przez mojego chłopaka. Wybiera nieodkryte, często wręcz odludne miejsca, które napawają mnie spokojem i pozwalają zebrać myśli. Czasami też na chwilę zasnąć i pochrapać, niczym się nie martwiąc. Mam wrażenie, że to plaże będę obierać na kierunki, które pozwolą wyczyścić głowę i zebrać pomysły.

Długo zastanawiałam się co zrobić z blogiem i moją działalnością w sieci. Miałam ochotę rzucić blogowanie i prowadzenie swoich mediów społecznościowych. Mija właśnie pierwszy tydzień mojego dwutygodniowego urlopu. Wiem już, że znalazłam nad morzem moją oazę spokoju. Tak samo mój blog i moje media, także są dla mnie swego rodzaju oazą. No może nie spokoju, bo często napawają mnie irytacją. Irytacją, że nie piszę. Że nie wiem o czym pisać. Że za mało osób to czyta. Albo nikt nie zostawił komentarza. Kiedy jednak potrzebuję wyrzucić z siebie swoje podejście do życia, albo wyżyć się pisarsko – wiem gdzie mogę iść i gdzie pisać. Choćby nikt tego nie czytał.

Miałam ochotę rzucić blogowanie

Miałam dość. Pojawił się tak duży spadek motywacji, że na jakiś czas poprzestałam nawet zaglądać na bloga. Pisałam od wielkiego święta. Skusiłam się jednak jakiś czas temu na kursy Jasona Hunta. W pierwszym tygodniu urlopu, lekcja za lekcją przechodziłam kolejne etapy pierwszego z nich. Jestem na półmetku i jeszcze sporo przede mną. Co dla mnie w tej chwili najważniejsze, to fakt, że wszystko sobie ułożyłam. Sporo zrozumiałam, wiele zaplanowałam i mam zamiar wrócić. Tym razem na serio (jak możecie zauważyć od tamtego czasu jak pisałam ten tekst, rzeczywiście jestem tutaj dość regularnie. Mam też masę pomysłów i mam nadzieję, że tak już zostanie).

Praca zwyczajnie mnie przytłoczyła i sprawiła, że moja głowa nie była wstanie pracować nad blogiem i tekstami. Jestem pracoholiczką i chociaż kocham to, co robię, pracowałam praktycznie zawsze, gdy nie spałam. Teraz wiem, że jest to niezdrowe. Sprawia, że zbyt szybko się przepalam i zbyt szybko tracę chęci. Dalej szukam swojej równowagi między pracą, dodatkowymi zajęciami, codziennymi obowiązkami a przyjemnościami i odpoczynkiem. Widzę, że jest coraz lepiej. Coraz zdrowiej podchodzę do pracy. Choć często jestem non stop dostępna i staram się pewne rzeczy robić od ręki, nie siedzę uporczywie na mailu. Nie robię masy nadgodzin i nie robię wszystkiego na już. Raz, że się nie da, bo robię wiele przeróżnych rzeczy. Dwa, że mam swój tryb i wyznaczone godziny pracy. Często je przekraczam, przesuwam i naginam, ale na dużo mniejszą skalę, niż wcześniej.

Nowy start

Pomysłów na bloga i teksty mam tyle, że starczyłoby na kolejne dwa lata takiego tempa pisania, jakie miałam w pierwszej połowie tego roku. Non stop przychodzą też nowe. Lubię pisać i lubię tworzyć na bloga. Choćby miały mnie czytać dwie osoby – to jeżeli komuś pomogę, sprawię radość, dam inspirację – mi to wystarczy. Tak jak już pisałam, mogę się wyżyć, napisać coś od siebie, podyskutować z innymi ludźmi i dalej chcę to robić. Choćby dla małego grona.

Wiem, że są tutaj osoby, które czytają mnie od moich początków – od 2011 roku – i zawsze, kiedy od takiej osoby dostaję maila, niesamowicie się cieszę. Jestem w szoku, że ktoś był wstanie tyle ze mną wytrwać i dalej chce mnie czytać. Dzięki wielkie! I dziękuję każdemu, kto przeczyta ten post.

Tak, zrobiło się ckliwie, ale to takie zebranie myśli i dla mnie i wytłumaczenie się, dlaczego te pół roku wyglądało jak wyglądało. Nie jestem żadną wielką influencerką, nie kreuję się na gwiazdę blogowania. Moje social media jeszcze dłużej, niż blog leżały odłogiem. O regularności mogę jedynie pomarzyć. Rozumiem mechanizmy, wiem o co chodzi, ale chyba nie nadaję się do raportowania mojego życia 24/7. Ot, jestem sobie po prostu Wredotek, który od czasu do czasu lubi ponarzekać, czasem zrecenzować jakąś fajną, lub mniej fajną książkę, napisać co fajnego, albo mniej fajnego dzieje się w świecie marketingu, albo pokazać fotorelację z wyjazdu lub wydarzenia. Jeżeli odbiór sprawi Wam tyle radości, ile mi sprawia tworzenie tych materiałów, będę bardzo szczęśliwa. Jeszcze raz wielkie dzięki!
 

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum