Pytania do zadania samej sobie przed końcem roku #1

Tak, wiem że mamy już drugi dzień stycznia, drugi dzień nowego roku, a tytuł posta wskazuje na co wskazuje, ale postanowiłam odpuścić sobie robienie podsumowań i przemyśleń na temat minionego roku jeszcze wtedy, gdy on trwał a spojrzeć na wszystko z „nowej” perspektywy, gdy rok ten jest już za mną i mogę spojrzeć na niego jak na coś co było, minęło, co przeżyłam i zobaczyłam, ale stojąc na nowej ścieżce, do większego szczęścia i spełnienia. Jeżeli śledzicie blogosferę i czytacie blogi, to dobrze wiecie, że mój post nawiązuje do posta Andrzeja Tucholskiego i kolejny także będzie do niego nawiązywać, z racji tego, że uczciwie, sama przed sobą chciałam odpowiedzieć na kilka, z przedstawionych przez Andrzeja 21 pytań i mieć je tutaj, na blogu, by za rok spojrzeć na nie i uświadomić sobie, że rok 2015 był przecudowny i wreszcie taki, jaki być powinien ;)

Pytania do zadania samemu sobie przed końcem roku

1. Czy cieszą mnie relacje ze wszystkimi przyjaciółmi?

NIE. Niestety. Dlaczego? Z racji tego, że praktycznie wszyscy moi przyjaciele, do których zawsze się zwracam rozsiani są po Polsce i mamy kontakt jedynie przez internet. Są też osoby, które poznałam w internecie i nie miałam jeszcze okazji spotkać ich tête-à-tête, ale to często oni są adresatami moich smutków, problemów, rozterek. Przykro mi, że mieszkamy w odległości 200, 600 czy nawet 1500km od siebie i nie możemy przynajmniej w weekend spotkać się, usiąść, spędzić trochę czasu i pogadać. Na szczęście internet umożliwia bardzo fajne kontakty, dzięki którym można się i słyszeć i widzieć, nie trzeba wcale ograniczać się do słowa pisanego, ale mimo wszystko, chociaż ostatnimi czasy jestem no-lifem totalnym, bardzo cenię sobie kontakty z innymi ludźmi i chociaż raz na jakiś czas, chcę ich czuć przy sobie fizycznie.

2. Czy na pewno do każdej ważnej osoby przynajmniej raz zadzwoniłam?

To jest mój największy problem. Przez to jak żyję i iloma różnymi rzeczami się zajmuję, zapominam o kontaktach z pewnymi ludźmi. Jeżeli sami do mnie nie napiszą, nie zadzwonią, nie zapukają do moich drzwi, potrafią przez długi czas mnie w ogóle nie widzieć. Staram się nad tym pracować i to zmieniać, ale jest kilka osób, z którymi chciałabym mieć częstszy kontakt, ale w codziennym zgiełku on zawsze gdzieś umyka i tak dzień do dnia, daje czasem miesiące, kiedy nie mam z kimś kontaktu.

3. Czy byłam fair w stosunku do każdej napotkanej osoby?

To mimo wszystko jest trudne pytanie i wcale nie tak oczywiste jakby można było pomyśleć. Jeżeli mam być szczera to nie wiem – pewnie nie, ale jedno wiem na pewno! Nikogo nie skrzywdziłam, przynajmniej nie naumyślnie. Mam swój wewnętrzny kodeks wartości i bardzo cenię drugiego człowieka, nawet jeżeli niesamowicie by mnie irytował. Preferuję zostawić daną osobę w spokoju i po prostu nie mieć z nią kompletnie żadnego kontaktu, niż szukać problemów, wykłócać się i ranić nawzajem. Każdy z nas ma uczucia i jeżeli chcę z kimś przebywać i zależy mi na ludziach, to po prostu z nimi przebywam, jestem, słucham, rozmawiam i wiem, że celowo nigdy ich nie zranię, bo nienawidzę słodko-pierdzących ludzi, którzy patrząc nam w oczy się uśmiechają a kiedy się na moment odwrócimy, natychmiast wbijają nóż w plecy. Ja taka nie jestem, nie potrafiłabym wtedy patrzeć na siebie w lustrze, więc jak najbardziej staram się być fair w stosunku do każdego, kto staje na mojej drodze – jeżeli staniesz na niej i Ty, zaufam Ci i staniemy się sobie bliżsi, wiedz, że możesz zawsze na mnie liczyć i zawsze w tym co mówię i co robię, jestem całkowicie szczera.

4. Na co poświęciłam za mało czasu?

Na siebie samą. Niby sporo się wokół mnie działo i wiele zrobiłam, ale mimo wszystko gdzieś te wszystkie moje cele odeszły na bok. Hiszpańskiego niby dalej się uczyłam, ale mimo wszystko był bardzo zepchnięty na bok, angielskiego dalej używam i nie mam z nim większych problemów, ale dopiero pod koniec roku zaczęłam dążyć do tego, co zawsze chciałam, pozostałe języki zniknęły z widoku, bo nawet na dwa wcześniej wymienione brakowało czasu. Miałam zadbać o swój wygląd fizyczny i ogarnięcie pod tym względem, a tak naprawdę cokolwiek zaczęło się dziać dopiero we wrześniu a najbardziej intensywne były październik i grudzień. To jest moja największa porażka, bo na koniec roku chciałam już czuć się komfortowo z samą sobą a stanęłam w miejscu i dalej nie jest tak, jak chciałabym, żeby było i to boli. Bardzo. Poza tym gdzieś mi umknęły moje pasje i zainteresowania. Chciałam się więcej pod ich kątem rozwijać, poczytać trochę publikacji, rozwinąć się w pewnych obszarach, bo koniec studiów tuż tuż i pewne rzeczy bardzo by mi się przydały a tutaj też od jakiegoś czasu mała stagnacja. Tak więc all in all, zawaliłam sprawę z własnymi celami, do których tak bardzo zawsze dążę i to boli, kiedy człowiek to sobie uświadamia, ale po to właśnie odpowiadam sobie na te pytania, by nie mieć do siebie za rok tych samych pretensji.

5. Na co poświęciłem za dużo czasu?

Na bezproduktywne siedzenie przed ekranem komputera. Owszem, taki okres też jest niesamowicie potrzebny, żeby się odmóżdżyć, odpocząć, zresetować, ale były okresy, gdy tego czasu w moim przypadku było za dużo. Nie mówię tutaj o blogu, nie mówię o projekcie, w który się zaangażowałam i o którym też jeszcze będę Wam pisać jak wszystko wreszcie ujrzy światło dzienne, ale o takich chwilach, gdy przeglądałam tablicę na facebooku i nagle okazywało się, że minęła godzina, o chwilach, gdy przeglądałam jeden, z drugim głupim filmikiem na YouTube i po trzech godzinach dochodziłam do wniosku, że po raz kolejny zrobiłam rundkę po słodkich zwierzaczkach, dzieciaczkach i wypadkach na rosyjskich drogach. Tego było za dużo i będzie znacznie mniej w tym roku – tego właśnie mam zamiar intensywnie pilnować, by czas spędzany przed ekranem, bo jest go i tak bardzo dużo, nie był czasem straconym.

C.D.N ;)

Related Posts

E-book

Archiwum