Dzisiaj przyszedł czas na drugą część z Paryża. Poprzedni post odebraliście bardzo pozytywnie, co mnie bardzo cieszy, więc mam nadzieję, że i tym razem nie będzie inaczej i nie zawiodę Waszych oczekiwań. Na pierwszy rzut Polski akcent w Paryżu. Jako, że sama sporo czytam i sporo o tym, co czytam piszę na blogu, nie mogłam odpuścić sobie przedstawienia Wam tego cudownego miejsca z horrendalnie wysokimi cenami.
Oczywiście w okolicy wieży Eiffla znaleźć można całą masę sklepików z pamiątkami: tshirtami, figurkami wieży, ramkami, magnesami, pocztówkami itd.
Zdjęć Wieży Eiffla powstało naprawdę wiele, bo i z różnych stron miałam przyjemność ją oglądać. Jedno, co muszę zaznaczyć, to to, że żadne z nich nie oddaje jej klimatu. O ile Luwr (jak już wspominałam w poprzednim poście) podoba mi się o wiele bardziej na zdjęciach, o tyle nie znalazłam ani jednego, które oddawałoby klimat Wieży Eiffla. Na każdym z nich ona wygląda po prostu tandetnie, podczas gdy na żywo robi naprawdę niesamowite wrażenie.
Wspominałam już, że jestem wielbicielką wszelkich ulic i uliczek, prawda? Główne punkty miasta, typowo turystyczne są fajne, absolutnie nie chcę niczego ujmować, bo Paryż jest naprawdę bardzo ładny i mając tylko jeden dzień, chcieliśmy po prostu odhaczyć najważniejsze punkty, żeby potem nie pluć sobie w brodę, że nie widzieliśmy Wieży Eiffla czy Notre Dame. Mimo wszystko jednak, dopiero kiedy schodzi się z głównych tras turystycznych i wędruje bocznymi ulicami, można poczuć klimat miasta. To jeszcze nie było to, co chciałabym w Paryżu zrobić, ale fajny zalążek, który mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane poszerzyć i poznać inne części miasta, te które pokażą jego rzeczywisty klimat i to, jak to miasto funkcjonuje na co dzień.
Zostań ze mną na dłużej i bądź na bieżąco: