Szkoła dla elity (2018) – serial oryginalny Netflix

Szybka decyzja i szybka akcja. Przez chwilę zastanawiałam się czy oglądać, czy nie oglądać. Swego czasu zakochana byłam w takich produkcjach hiszpańskich jak El Internado czy El barco, które namiętnie oglądałam. Później przerzuciłam się na produkcje z wielkiego ekranu i niejako o serialach hiszpańskich zapomniałam.

Szkoła dla elity recenzja Netflix

Ostatnio jednak wróciłam do bardzo intensywnej nauki hiszpańskiego (pisałam o tym w postach o wyzwaniu językowym tutaj oraz tutaj). Dlatego szukałam czegoś ciekawego do obejrzenia, żeby dodatkowo się z językiem osłuchać. Netflix stale podpowiadał mi Dom z papieru, ale nie mogłam się do niego przekonać. Wiem, że przyjdzie na ten serial kolej, ale to jeszcze nie ten moment.

Akurat premierę miał pierwszy sezon Élite. Co prawda nie byłam pewna czy do niego usiąść, ale miałam chwilę wolnego czasu i ochotę, a do tego dostałam rekomendację Klaudyny z bloga Kreatywa, więc nie było innego wyboru. Obejrzałam. Osiem 53-minutowych odcinków obejrzałam w 4 dni.

Ała… to boli kiedy tak na to patrzę, bo widzę, ile czasu na to poświęciłam. Staram się seriale oglądać z doskoku, w chwilach, w których robię też coś innego, żeby nie marnować zbyt wiele czasu. Kocham seriale, ale jednocześnie mam poczucie marnowanego czasu. Dlatego staram się jak najefektywniej spędzać ten czas. Niestety, Szkoła dla elity to serial tak wciągający i porywający, że nie było opcji oglądać go z doskoku. Tak jak usiadłam, tak jak najszybciej starałam się obejrzeć całość i poznać rozwiązanie zagadki.

O CZYM MÓWI SZKOŁA DLA ELITY?

95% serialu to tak naprawdę retrospekcja. Historia mówi o szkole dla nastoletnich dzieci elit Hiszpanii. Trafia do niej trójka uczniów, którym przekazane zostało stypendium, żeby mogli się w tej szkole uczyć. Jak zwykle ma to miejsce w takich serialach, prowadzi to do wielu różnych wydarzeń, z których jeden wątek kończy się śmiercią jednej z uczennic. Bierzemy więc udział w przesłuchaniu podejrzanych i poszukiwaniu sprawcy.

Szkoła dla elity recenzja Netflix

Jak możemy się domyślić, jeżeli oglądamy serial z bogatymi dzieciakami, to niełatwo będzie nam odnaleźć sprawcę. Wredne, bogate, posiadające wszystko dzieciaki i milion motywów ku temu, żeby to każdy z nich został mordercą. Do tego stać ich na to, żeby wszystko zataić. Jak ta sytuacja wpłynie na wszelkie wydarzenia skoro przez nowych uczniów, odstających finansowo, a nawet kulturowo od pozostałych pozostali także się dzielą? Przez długi czas mieli wspólny front. Nienawidzili biedoty. Cieszyli się swoim bogactwem. Co się dzieje kiedy wspomniana biedota wkracza na salony i nie boi się namieszać?

SEKS, NARKOTYKI, PIENIĄDZE

Na początku sądziłam, że jest to hiszpańska odpowiedź na 13 powodów. Nie mamy tu jednak powodów samobójstwa. Szukamy mordercy, który z zimną krwią pozbył się jednej z koleżanek. Potem skojarzyłam serial odrobinę z kultowym już sprzed kilku lat „Seks, kłamstwa i narkotyki”. Tak, Szkoła dla Elity pokazuje mroczną stronę 16-letnich hiszpańskich dzieciaków elit, którym nieobcy jest seks, nieobce są narkotyki i ostra zabawa. Potrafią być podli, potrafią manipulować, straszyć, niszczyć, walczyć i ukrywać. Mają pieniądze, więc wierzą, że mają władzę. I to też jest kluczem do pokochania tego serialu.

Szkoła dla elity recenzja Netflix

Nie, nie jestem tak płytka, żeby zakochać się w historii bogaczy. Poza tym, że autentycznie z odcinka na odcinek, coraz bardziej, ciekawiło mnie to, kto zabił, to podobało mi się też to, jak bardzo pokazywana była psychika przedstawianych bohaterów. Nie u każdego było to pokazywane na tacy tak, żeby wziąć jak kieliszek wina i się go napić. Jednak z odcinka na odcinek każdy z bohaterów rozwijał się i ewoluował.

Nagle okazało się, że jeden z najbogatszych dzieciaków, który potrafi bzykać koleżankę pod prysznicem, bo akurat tak chce, nabiera charakteru, prawdziwej męskości i potrafi zachować się jak facet. Oczywiście nie raz i nie dwa wypływają na wierzch jego szczeniackie zachowania, których nauczył się przez całe życie. Jednak krok po kroku zmienia swoje podejście do otaczającego do świata.

MULTIKULTUROWOŚĆ I PROBLEMY RASOWE

Poza bogactwem i problemami elit, w bardzo ciekawy sposób przedstawiony został problem muzułmańskiej rodziny. Rodzice, którzy przenieśli się z dzieciakami do Hiszpanii. Tradycjonaliści, którzy swego czasu, przez zbuntowaną córkę, zostali wystawieni na próbę charakteru i swojej siły. Przez to niejako terroryzują swoje dzieci i bardzo ograniczają próbując uniknąć powtórki z rozrywki.

Na pierwszy rzut oka mamy zaborczego ojca, który zabrania córce spotykania się z europejczykiem i próbuje wyswatać syna. Kiedy jednak bliżej przyjrzymy się historii tej rodziny, jesteśmy wstanie zrozumieć jego postępowanie. Błędne, ale jednak w jego pojmowaniu najlepsze dla dobra jego dzieci. Dzięki temu widzimy jak ewoluują Nadia oraz Omar. Jego dzieci, które są całkowicie inne, łamią konwenanse, ale także niesamowicie dojrzewają na ekranie.

COŚ WIĘCEJ NIŻ BOGATA ELITA

Tak, Szkołę dla elity można niejako porównać do niesamowicie popularnej Plotkary i śmietanki Nowego Jorku. Tutaj jednak mamy wydarzenia zmierzające do morderstwa, wielu bohaterów, którzy rozkwitają i całkiem porywającą historię. Niektóre wydarzenia były dla mnie zbyt szybkie i dynamiczne. Zamordowana bohaterka potrafiła zmieniać się jak w kalejdoskopie, była w swoim zdecydowaniu bardzo niezdecydowana i nie potrafiła przyznać się do swoich uczuć. Jeden z głównych bohaterów, Samuel, a właściwie grający go Itzan Escamilla, to niestety drewno, na które momentami bardzo ciężko było mi patrzeć.

Szkoła dla elity recenzja Netflix

Mimo wszystko Szkoła dla elity niesamowicie mnie porwała i chociaż poznaliśmy mordercę, to jeszcze nie koniec. Ostatnio potwierdzono, że powstanie drugi sezon, na który czekam z niecierpliwością. Boję się odrobinę, że rzeczywiście serial zamieni się w Plotkarę. Że bez tego napięcia i oczekiwania na rozwiązanie zagadki, stanie się po prostu kolejnym serialem o bogatej, rozpieszczonej młodzieży. Mimo wszystko żywię nadzieję, że utrzyma swój poziom i zaserwuje nam taki zwrot akcji, który pobije rozpoczęcie tej historii.

Jeżeli nie razi Was nagość, której jest trochę w serialu, jeżeli nie rażą Was przekleństwa, jeżeli nie razi Was seks – także ten homoseksualny w męskim wydaniu – a jednocześnie podobały Wam się produkcje w stylu 13 powodów czy Plotkary, to Szkoła dla Elity na pewno przypadnie Wam do gustu. Nie jest to co prawda dla mnie serial roku, bo zarówno Maniac jak i Stranger Things (niebawem i o nim napiszę) biją go na głowę (tak, to zupełnie inne gatunki, więc ciężko je przyrównać). Mimo wszystko świetnie się przy nim bawiłam i bardzo dobrze się go oglądało. Z niecierpliwością też oczekuję kontynuacji.

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum