Jestem typem fighterki

Nienawidzę przegrywać. Jak każdy z nas. Każda porażka, nie ważne na jakim polu, boli mnie. Ale też uczy. Potrafię wyciągać wnioski, potrafię się uczyć na popełnionych błędach i następnym razem działać z innej strony, innymi, bardziej skutecznymi metodami. Jedno jeszcze mnie jednak różni od wielkich przegranych. Jestem typem fighterki i walczę o swoje. Nie ważne czego dotyczy dana kwestia, nie ważne ile wysiłku muszę włożyć w to, żeby dostać to, czego chcę, zawsze dążę do tego, żeby to dostać i nie istnieją dla mnie słowa „to niemożliwe”.

Zawsze wychodzę z założenia, że wszystko czego pragnę jest możliwe do spełnienia, bo pożądam rzeczy realnych, więc dlaczego nie walczyć o to by je dostać, by cele i marzenia się spełniały? Nie ważne czy chodzi o nabycie pewnej rzeczy, spotkanie się z pewnymi ludźmi czy zdobycie nowych umiejętności. Czasami wystarczy trochę poświęconego czasu, czasami trochę zwiększonej inicjatywy a czasami większych pokładów kreatywności, ale nikt mi nie wmówi, że coś jest poza naszym zasięgiem.

Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze mamy wszystko na wyciągnięcie ręki, ale ludzie… nie poddawajcie się tylko dlatego, że nie uda Wam się czegoś osiągnąć w przeciągu tygodnia, czy dwóch. Czasami trzeba pobiegać troszkę za króliczkiem, by go złapać, ale radość wtedy jest współmierna z czasem, który spędziliśmy na gonieniu go. Nie żyjcie kilkudniowymi marzeniami i nie rezygnujcie z nich tylko dlatego, że w przeciągu chwili nie udaje się ich spełnić. Pewne rzeczy wymagają czasu, więc pracujmy nad nimi i dajmy sobie czas na dojście do punktu, do którego dążymy.

Tak, popełniam błędy. Tak, nie wszystkie cele udaje mi się spełniać. Tak, miewam gorsze dni. Tak, zdarza mi się mieć dość wszystkiego wkoło. Tak, mam czasami ochotę pizgnąć wszystkim i zrezygnować z tego, do czego dążę. Ale powiedzcie mi po co? Czas i tak leci. Z każdą sekundą jesteśmy coraz starsi. Z każdą sekundą i tak idziemy do przodu, więc czasami lepiej dać sobie więcej czasu i zamiast miesiąca poczekać na efekty dwa, ale dojść do nich, bo ten czas i tak i tak przecież upłynie i będziemy w danym miejscu niezależnie od tego, czy nam się uda osiągnąć zamierzony cel, czy nie. Dlatego walczcie o swoje cele, marzenia i pragnienia, żebyście potem nie żałowali, że nie próbowaliście i odpuściliście sobie, zanim w ogóle spróbowaliście.

I ja świetnie sobie zdaję sprawę, że porażki bolą i nikt z nas nie lubi przyznawać się do tego, że coś mu nie wyszło. Ja nie jestem wyjątkiem. Jestem jednak wdzięczna mojemu tacie, który, kiedy byłam dzieckiem uczył mnie przegrywać. Mieliśmy swój czas i swoje zabawy, w których zdarzało się, że dostawałam fory, ale w większości przypadków, tata pokazywał mi, jak to jest przegrywać. Denerwowałam się, niejednokrotnie kończyłam zabawę płaczem, ale dzięki temu, w chwili obecnej łatwiej jest mi znieść gorycz porażki. Nie jest to przyjemne i dalej boli mnie, gdy coś mi się nie udaje, ale zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że nie zawsze będę osiągać sukces i czasami muszę włożyć więcej wysiłku w to, żeby dojść do obranego celu.

Źródło zdjęcia: http://www.psdbox.com/tutorials/create-an-amazingly-punchy-artwork-in-photoshop/

Related Posts

E-book

Archiwum