Małe, duże. Jeszcze nie wiem. Zazwyczaj do zmian skłania jakiś większy punkt w postaci nowego roku, urodzin, nowej pory roku. Mnie naszło z dnia na dzień, po tym jak miałam swój gorszy okres, ale przez ciągłe problemy zdrowotne nie byłam wstanie zbyt wiele zrobić. Albo choroba, albo zmęczenie po chorobie. Nie byłam wstanie się ruszać ponad program, nie miałam siły by zrobić cokolwiek. Ostatnio stwierdziłam, że mam już dość, że czas biegnie do przodu i to bardzo do przodu a ja stroję w miejscu i tylko wyrywam kolejne kartki z kalendarza. Zainspirowana troszeczkę fajną, pozytywną publikacją, która została mi podesłana i którą możecie znaleźć tutaj – ja akurat mówię o „Wiosna, ach to Ty!„, doszłam do wniosku, że rzeczywiście muszę coś ze sobą zrobić.
Zaczęłam powolutku od mojego projektu maja z hiszpańskim. Myślałam, że wypadnie lepiej, ale po tak długim okresie, kiedy kompletnie się języków nie uczyłam, albo szlifowałam w wolnych chwilach angielski po prostu wypadłam z rytmu. Mimo wszystko uważam, że tragedii nie ma. Przez najbliższe 2 tygodnie mogę troszeczkę zawalić naukę z racji tego, że przyszedł czas egzaminów i zwyczajnie nie będę miała czasu, gdy w okresie 4 dni mam 5 egzaminów, dzień po dniu ;) Mimo wszystko jestem dobrej myśli, bo motywuje mnie myśl o wrześniowym wyjeździe do Granady, który planuję i możliwości wykorzystania hiszpańskiego w praktyce! :)
Kolejnym krokiem ku zmianom okazała się spontaniczna wizyta u fryzjera. To mnie zawsze nastraja do tego, żeby coś zmienić. Długo nosiłam się z zamiarem zrobienia czegoś z włosami, ale nie byłam zdecydowana czego. W czwartek po prostu więc weszłam do salonu, usiadłam na krześle i powiedziałam: tniemy i cieniujemy! No i w ten sposób pozbyłam się sporej części zapuszczanych przez ponad rok włosów. Co mi to przyniosło? Poza lżejszą głową swego rodzaju ulgę i chęć do działania, ale też taki kluczowy moment, od którego mam nadzieję zapoczątkują się zmiany.
W wolnych chwilach podczytywałam też właśnie publikację, o której pisałam wyżej i która miałam wrażenie, że jest stworzona idealnie dla mnie. Dlaczego? Kolejnym krokiem ku zmianom ma być powrót do biegania. Chciałam zrobić to już jakiś miesiąc temu, ale ciągłe problemy z oddychaniem niestety to uniemożliwiły. Teraz jest już lepiej, więc jeżeli nic się nie wydarzy, to od poniedziałku zakładam buty do biegania i śmigam do lasu. Ostatnio mam też jazdę na wszelkie sałatki, dlatego jak tylko skończę egzaminy i wreszcie będę miała więcej czasu, to mam zamiar ruszyć do kuchni i poeksperymentować troszeczkę z sałatkami i innymi pysznościami. Z publikacji też rzuciło mi się w oczy kilka fajnych przepisów, więc jeżeli nic nie popsuje moich planów, to pewnie będziecie mogli obserwować moje poczynania kulinarne na Instagramie, może też za jakiś czas na blogu. W ruch pójdzie też endomondo, więc za jakiś czas będę mogła pokazywać swoje postępy, o ile się takowe pojawią.
Teraz więc w planach mam zadbanie o własne ciało. Przez długi okres bycia na dole sinusoidy i spore kłopoty zdrowotne nie jest fajnie i niefajnie się ze sobą czuję. Ciężko mi siebie zaakceptować, chociaż każdego dnia z tym walczę i próbuję. Ostatnio przeprowadziłam z przyjacielem trochę rozmów na temat stanów psychicznych, akceptacji siebie, własnego ciała i z tym wszystkim mam niestety ogromny problem, ale wierzę, że kiedy zacznę pracować nad sobą i zaczną być widoczne efekty, będę czuła się ze ze sobą znacznie lepiej, dzięki czemu, będzie mi też łatwiej w kontaktach z innymi ludźmi – chociaż na tej płaszczyźnie to w sumie nigdy nie miałam większych problemów. Tak więc zdrowsze żywienie, więcej ruchu, nadzieja na poprawienie swojego wyglądu, ale także kondycji. Trzymajcie kciuki, bo tutaj potrzebuję jeszcze więcej wsparcia i motywacji, niż w przypadku nauki hiszpańskiego.