English matters nr 51 | ¿Español? Sí, gracias nr 30

English matters

Ja wiem, że powtarzam się kolejny raz. Świetnie zdaję sobie z tego sprawę, ale co mam zrobić, skoro prawda jest taka, że magazyny od Colorful Media są jedynymi jakie czytam i jedynymi, którymi się zachwycam? No dobra, National Geographic i National Geographic Traveler też jest fajne i mogłabym się pozachwycać, ale to właśnie English Matters i ¿Español? Sí, gracias są tymi, które regularnie lądują przy moim łóżku i poza spełnianiem swojej funkcji edukacyjnej, spełniają także funkcję rozrywkową i rozwijają wiedzę ogólną? Bo tu nie tylko chodzi o rozwijanie języka, ale też poszerzanie swoich horyzontów.

English Matters nr 51 na marzec/kwiecień

Jeden z fajniejszych i ciekawszych numerów. Znów na jaw wyjdzie moja powierzchowność, ale urzekł mnie swoją okładką. Przyciągająca wzrok. Zdecydowanie. A co można znaleźć w środku? Artykuł o fenomenie Lolity, która tak często przewijała mi się w literaturze, po którą sięgałam, że i  w ten tytuł prędzej, czy później chętnie się zagłębię, w związku z moim planem powrotu do klasyki, którą troszeczkę zawsze omijałam szerokim łukiem. Poza tym fantastyczny artykuł o krwi, będącej jak mówi lead „dającej życie sile krążącej po naszych ciałach, transportującej tlen i inne substancje odżywcze do każdej kończyny i organu spragnionego czerwonego płynu”. Kolejny artykuł przykuwający moją uwagę tyczy się japońskich wampirów. Wampiry były bodźcem, dzięki któremu zaczęłam czytać więcej i dzięki któremu zaczęłam też pisać. Do tego Japonia i obrazek przy artykule kojarzący się z anime, do którego zawsze robiłam podejścia i do chwili obecnej obejrzałam jeden tytuł, choć przymierzam się do kilku kolejnych. Nie mogło zabraknąć też mojego konika jakim są podróże i tutaj magazyn podrzuca aż dwa artykuły: jeden to London dla początkujących, drugi mówiące o polskiej Route 66. Pod tę kategorię podciągnęłabym też artykuł z działu kultura mówiący o Royal Albert Hall.

¿Español? Sí, gracias nr 30 na kwiecień – czerwiec

Uwielbiam ten magazyn i ten tytuł, ale smuci mnie jedno – coraz więcej w nim artykułów na wyższych poziomach zaawansowania, tak jakby twórcy zapomnieli troszeczkę o tych, którzy zaczynają, bądź są na niższych poziomach zaawansowania. Niektóre artykuły bardzo mnie ciekawią, ale poza tytułem i ewentualnie leadem, niewiele jestem wstanie zrozumieć, nawet z kontekstu.
W każdym razie temat specjalny magazynu i mój faworyt, chociaż na poziomie B1-B2 to Asturias es belleza. O Asturii wiedziałam niewiele, więc fajnie było się przenieść do północnej Hiszpanii i poczytać co nieco o regionie nieco innym, niż popularne i znane wszystkim Lloret de mar. Zaraz po tym artykuł, który zaczęłam czytać jak tylko magazyn wpadł mi w łapki, dotyczący Carlosa Ruiza Zafona, którego dwa książki już czytałam a do kolejnych się przymierzam, bo stoją już na półce. Niestety po raz kolejny zniechęcało mnie to magiczne B2-C1. Poza tym strasznie chciałam zapoznać się z artykułem La palabra hábil: El juego de doble sentio, ale C1-C2 mnie przerosło i niestety będę musiała zostawić sobie ten artykuł na czas, kiedy mój hiszpański będzie znacznie lepszy.

Related Posts

E-book

Archiwum