Miesięczne wyzwanie językowe – język hiszpański | podsumowanie

To podsumowanie powinno powstać na początku miesiąca. Jak zwykle nie wyrobiłam się z planami. Potem mijały kolejne dni i doszłam do wniosku, że zrobię je na koniec miesiąca. Nie pytajcie proszę o mój proces myślowy – trzymajmy się tego, że tak po prostu wyszło. Dla tych, którzy trafili tu przypadkowo, nawiązuję do posta, w którym przygotowałam plan reaktywacji nauki języka hiszpańskiego. Czas się wyspowiadać z tego, jak mi poszło.

Multikurs i powtórki

Pierwszym krokiem było wyjście z powtórek na platformie Multikurs. Z jednej strony mi się to udało, z drugiej strony miałam dość spore zaległości, które przez miesiące nieaktywności się nazbierały, więc bardzo często powtarzałam te same frazy, zanim algorytm załapał co i jak. Dlatego też to wychodzenie z zaległości nadal zajmuje mi trochę czasu, ale jestem już na prostej do tego, żeby moja nauka wyglądała normalnie.

Co do dodawania nowych słówek, przyznam szczerze, że nie mierzyłam ile ich tak naprawdę dodałam. Wiem, że było tego całkiem sporo. Przerabiając kolejne działy z podręcznika De pe a pa, dodawałam analogiczne rozdziały z danych poziomów, które zawierały interesujące mnie słowa do powtórek. Mam więc aktualnie sporo nowości w nauce. Do końca września chciałam dodać do powtórek wszystkie słówka z poziomu A2, ale jeszcze trochę tego zostało, więc żeby w nich nie utonąć, pewnie odpuszczę sobie założenie – w tej chwili przerabiam 82% materiału z poziomu A2, więc to i tak niezły wynik biorąc pod uwagę fakt, że w sierpniu startowałam z poziomu 50-60%.

De pe a pa

Miałam zamiar zajrzeć do podręcznika De pe a pa, który kupiłam już jakiś czas temu. Moim założeniem, do końca sierpnia, było przerobienie 10 rozdziałów i tutaj ogromny sukces, bo przerobiłam ich nawet 11. W tej chwili jestem pod koniec dwunastego. Tutaj także, do końca września chciałam skończyć podręcznik, ale biorąc pod uwagę to, że rozdział po rozdziale są kolejne czasy, których nie znam, przerabiam materiał powoli, skrupulatnie, próbując wszystko zrozumieć i odpowiednio przećwiczyć.

Miałam już etap nauki hiszpańskiego, w którym robiłam porównania poszczególnych czasów, uczyłam się wszystkiego na raz i po sesji nauki nie dość, że nie wiedziałam jak mam na imię, to po tygodniu nie pamiętałam już nic. Nie mówiąc o tym, że nie potrafiłam w praktyce wykorzystać zdobytej wiedzy.

Dlatego też nie popełniam już tego błędu, wolę dać na wstrzymanie, uczyć się TEORETYCZNIE wolniej, ale znacznie skuteczniej.

Książka spełniła swoje założenie: utrwaliłam podstawy, ułożyłam sobie wszystko odpowiednio i nadrobiłam pewne zaległości. Mam sporo spostrzeżeń co do nauki z tym tytułem, więc na pewno jeszcze napiszę więcej o tej książce i wykażę jej mocne i słabe strony ;)

Hiszpański aktywnie oraz Hiszpański dla średniozaawansowanych

Pierwszy tytuł spełnił swoje zadanie. Co prawda nie przerobiłam 100% założonego materiału, ale to tylko z tego względu, że nie znałam jeszcze struktur gramatycznych, żeby móc wykonać zadania. Wszystkie pozostałe wykonałam w całości, dlatego jestem bardzo zadowolona – o książce też napiszę więcej, jako że bardzo przypadła mi do gustu, ale także znalazłam jej mankamenty.

Hiszpański dla średniozaawansowanych dość szybko poszedł w odstawkę. Niestety! Chciałam podejść ambitnie do tematu i opanowywać także trudniejszy materiał równolegle z tym podstawowym. Okazało się, że poziom B1 lekko mnie przerasta. Słownictwo było okej, ale gramatycznie poległam. Książka w dużej mierze polega na gramatyce i zadaniach z nią związanych i nie byłam jeszcze na odpowiednim etapie wiedzy, żeby móc podążyć z tą książką. Wierzę jednak, że jeszcze jakiś miesiąc ćwiczeń i nadrabiania zaległości i książka nie będzie już tak straszyć. Aż nie mogę się doczekać kiedy będzie dla mnie odpowiednia – po tym zauważę największy postęp w nauce ;)

Jest znacznie lepiej

Wyzwanie przyniosło szereg korzyści. Po pierwsze, wróciłam do regularnej nauki, a nauka sama w sobie przynosi mi masę radości. Poza tym, zaczęłam zauważać postępy i tematy, które mnie wcześniej straszyły, teraz stały się fascynujące i dużo bardziej przystępne. Ruszyłam też materiały, które do tej pory leżały na półce i się kurzyły. Odkopałam też stare numery magazynów hiszpańskich oraz książki hiszpańskie i to, co kiedyś było nie do zrozumienia i nie przeskoczenia, nagle stanęło otworem. Przeczytałam artykuł, który określony był na poziom B2 i dopiero kiedy skończyłam go czytać, przypomniałam sobie o oznaczeniach poziomów. Złapałam za książkę na poziomie A2-B1, której pół roku temu kompletnie nie rozumiałam a teraz bez większych problemów czytałam zdanie za zdaniem.

Podsumowanie

Ogrom motywacji do działania.

Dlatego też nie rezygnuję z planów. Wrzesień był dla mnie mocno wyjazdowy służbowo. Tekst też piszę o 23:00 w Oslo, podczas podróży na Oslo Innovation Week. Z tego powodu na wrzesień nie rozpisałam planu – skupiłam się na powtórkach oraz ćwiczeniu i utrwalaniu poznanych czasów. Od października wracam z pełną parą do planu, który mam zamiar konsekwentnie realizować. Wam także to polecam, bo widzę szereg korzyści – nie działam już po omacku, działam według wyznaczonych założeń i widzę, że idę do przodu.

To jak? Dołączacie do wyzwania? Bierzecie naukę w swoje łapki i robicie plan na październik?

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Related Posts

E-book

Archiwum