Przegląd literaturyOstatnio się rozleniwiłam i z pisaniem bloga i czytaniem. Czytam bardzo mało jak na swoje możliwości, co widać nawet przez częstotliwość pojawiania się postów na blogu na ich temat. Ostatni był ponad miesiąc temu. Tak, wiem: ostatnio piszę zbiorowo, więc nie będą to posty publikowane raz w tygodniu, ale sam fakt, że przejrzałam sobie, ile przeczytałam w pierwszym półroczu i niestety wynik mnie nie zadowala. Co prawda odpuściłam sobie w okresie sesyjnym i podczas intensywnego pisania pracy licencjackiej a także teraz, kiedy się wakacjonowałam i kończyłam ważny dla mnie projekt, ale ostatnio nawet nie mam ochoty siedzieć z książką. Chyba upały tak na mnie działają. W sumie, to nie ma co się zastanawiać… To na pewno wina upałów jest. Nie ma to tamto. Upały i już! :)

1. Oko Boga

Oko Boga jest książką, którą recenzowałam w ramach portalu DuzeKa i to tam możecie przeczytać pełną recenzję książki, do czego serdecznie zachęcam ;) Mam nadzieję, że te słowa na jej temat będą mówić same za siebie:

Oko Boga mnie zachwyciło. Sprawiło, że chętnie sięgnę po inne tytuły autora i chętnie zagłębię się w historię uzupełniając swoje braki w wiedzy. Książkę czyta się bardzo dobrze, chociaż nie jest to lektura na jeden wieczór. […] Chociaż w tym przypadku, sama chętnie to niecierpliwie oczekiwane zakończenie przesunęłabym kilkaset stron dalej, bo Oko Boga jest kawałkiem naprawdę dobrze napisanego tekstu.

2. Królowie Przeklęci

Cudna, cudna, cudna i jeszcze raz cudna. Mam ostatnio szczęście do lektur, które sobie dobieram. Czytam mniej, niż w zeszłym roku z racji kilku projektów i dodatkowych zleceń, które na siebie wzięłam i brać będę dalej, ale jakościowo jak już wcześniej wspominałam wypada to bardzo fajnie. Wydawnictwo Otwarte jakiś czas temu podpytało, czy nie chciałabym się zmierzyć z Królami Przeklętymi i wiecie co? Miałam pietra! Książka przyrównywana jest do Gry o tron przez samego autora Gry o tron a książki nie czytałam, chociaż od dawna mam zamiar – nie bardzo wiedziałam więc na co mogę liczyć. Stwierdziłam jednak, że raz się żyje i sprawdzę o co tyle szumu. I zdecydowanie było warto!

Intrygi, historia, która nie do końca rzeczywiście jest historią, ale czyta się tak, jakby wszystkie wydarzenia rzeczywiście miały miejsce w przeszłości. Barwni, charakterni bohaterowie, jeszcze więcej intryg, romanse, walka o władzę, intrygi, dworskie życie, problemy małżeńskie, intrygi, niespełnione miłości, polityczna zawiść, zrzucanie ludzi z ich stołków, podkładanie fałszywych dowodów i jeszcze więcej intryg.

Rozmawiałam niedawno na temat tej książki, przy gorącej czekoladzie, podczas ulewy, koło warszawskich Łazienek – tak Basiu, o Tobie wspominam właśnie ;), ale niestety mam ogromny problem z tym, żeby wyrazić swoją opinię na temat książek. Wiem, to dziwne, bo o książkach piszę od lat i piszę o nich sporo, ale nie do końca umiem się wysłowić i przekazać geniusz, albo miernotę danego tytułu. W tym wypadku nie było inaczej, ale wydaje mi się, że Basia zrozumiała mój przekaz – książka jest świetna i Paulinka chce więcej!

Dlatego też dziękuję Pani Monice, która podesłała mi info o książce i jakoś tak zachęciła, bym jednak na książkę się skusiła ;)

3. Moje życie polarnika

Z tą książką miałam duży problem. Bo ona nie jest ani dobra, ani zła. Jest przeciętna. Ale od początku…
Opowiada historię Marka Kamińskiego, od samego początku. Autor pisze o tym, jak krok po kroku stawał się podróżnikiem, ile podróże dla niego znaczyły, co wniosły do jego życia i co dały innym ludziom. Książka niesie ze sobą na pewno dużą wartość merytoryczną dla fanów podróżnika, bo można się dowiedzieć wielu faktów z jego życia.

Mnie przyznam, że nie do końca to interesuje, ale nie mogę powiedzieć, że nic z niej nie wyniosłam dla siebie. Wtedy bym Was okłamała. Po prostu nie do końca wiem, w jaki sposób przyporządkować książki autora. Bo one na pewno są ogromną frajdą dla fanów – i tutaj widzę główny ich target. W pozostałych przypadkach? Dużo ciekawych informacji, ale fragmenty typowo prywatne, mówiące o czasach dzieciństwa autora raczej mnie nie porwały a sprawiły jedynie, że szybciej biegałam oczami od lewej do prawej, by móc przejść do bardziej porywających fragmentów.

Dlatego też fanom serdecznie polecam, pozostałym czytelnikom pozostawię wybór. Ode mnie mocne 5 na 10 ;)

4. English Matters

Niach, niach. Dawno o moich ulubionych magazynach nie pisałam, więc czas najwyższy powiedzieć Wam, co tam ciekawego w wydaniu wakacyjnym. Zacznę od tego, że ja nigdy nie miałam fioła na jego punkcie, ale wiem jak wiele kobiet na niego reaguje – dziewczyny, uwaga, alert! Johnny Depp na okładce ;)

A tak całkiem na serio. Colorful media nie potrafi mnie zawieść. Niezmiennie przygotowuje fajne merytorycznie artykuły. I tym razem pierwszym, na który zerknęłam i z którym się zapoznałam był On Par with the Family, czyli praca za granicą w charakterze opiekunki do dzieci. Swego czasu regularnie śledziłam blog jednej Au Pair, która przebywała przez rok w USA i przedłużyła swój pobyt o kolejny rok. Nie wiem co teraz się u niej dzieje, bo od miesięcy nie zaglądam na bloga, ale temat mi dość bliski przez to, że przez długi czas rozważałam ucieczkę z kraju – jejku, jak to brzmi – i taka forma ucieczki była jedną z opcji, które brałam pod uwagę.

Kolejny artykuł, który przykuł moją uwagę to Thirty Seconds to Mars. Jeden z moich ulubionych zespołów, więc nie ma opcji, żeby z artykułem się nie zapoznać. No i mój dział, czyli podróże – Cyprus: The Birthplace of Beauty i tym razem coś jeszcze – Travel Nightmares.

Jedno co bym chciała jeszcze zmienić podczas zapoznawania się z kolejnymi wydaniami magazynu, to odsłuchiwanie chociaż części nagranych artykułów, żeby nie tylko ćwiczyć czytanie i poznawać nowe słowa, ale także ćwiczyć rozumienie ze słuchu. Przy kolejnym numerze na pewno to poprawię ;)

5. ¿Español? Sí gracias

Ten numer jest o tyle fajny, że jest w nim sporo przystępnych artykułów na niższych poziomach zaawansowania. W poprzednich wydaniach musiałam się sporo nagimnastykować i niewiele rozumiałam – tym razem czytanie to sama przyjemność :) Co fajniejsze artykuły, które mnie do siebie przyciągnęły? Vivir en España: una decisión al alcance se tu mano – czyli artykuł o tym, że mieszkanie w Hiszpanii to decyzja w zasięgu ręki. Od lat powtarzałam całej mojej rodzinie, że w Hiszpanii będę mieszkać, więc i artykułu pominąć nie mogłam. Kolejny artykuł chociaż z kategorii Sociedad, bardzo ściśle związany jest z moją dziedziną – Alemanes, franceses e ingleses: primer destino, España, czyli artykuł o tym, że dla wielu Niemców, Francuzów i Anglików to Hiszpania jest destynacją wakacyjną pierwszego wyboru. Natomiast już dział stricte podróżniczy traktuje o Hondurasie – En las honduras de Honduras co dla nieznających hiszpańskiego może wyglądać zabawnie, ale la hondura to głębokość, głębia, więc chodzi tutaj o W głębi Hondurasu, bądź jakby ktoś bardzo chciałby być dokładny to W głębi głębi ;)

Related Posts

E-book

Archiwum