No przecież wiem, że przychodzę z tym tekstem o wiele za późno. Większość z Was już pewnie serial oglądała, ale wierzę, że są takie rodzynki jak ja, które do takich produkcji siadają z opóźnieniem. Dla tych rodzynków właśnie jest ten tekst. Przed Wami 5 powodów, dla których warto obejrzeć Dom z papieru.
Hiszpański
Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od tego właśnie punktu. Raz, że od dłuższego czasu uczę się hiszpańskiego i wielbię tę język całym serduszkiem. Dwa, że dla niektórych ten punkt jest głównym warunkiem dla ominięcia produkcji. Szanuję decyzję, chociaż ciężko mi to zrozumieć ;)
Produkcja hiszpańska, a więc i język hiszpański. Cudowny, żywy język, którego bardzo przyjemnie się słucha. Ogromnym walorem Domu z papieru jest to, że wypowiedzi są bardzo wyraźne, język jest bardzo naturalny, codzienny i niesamowicie pomaga w nauce. Nie dość, że utrwaliłam wiele konstrukcji, z którymi miałam problem, dostrzegłam różnicę w czasach przeszłych z czym się trochę wcześniej wymęczyłam, to jeszcze zyskałam tak ogromną dawkę motywacji do nauki, że zaraz po obejrzeniu niemal ciągiem trzech sezonów, rzuciłam się w wir dalszej nauki. Polecam!
Barwni bohaterowie
Ogrom charakternych postaci. Każdy bohater ma w sobie to coś, a w dodatku coś kompletnie innego, niż inni. Każdy też dostaje swoje „5 minut” dzięki czemu nie czujemy niedosytu. Dobrzy bohaterowie nie zawsze są tak dobrzy, natomiast źli potrafią skruszyć serce widza i pokazać swoją bardziej ludzką stronę.
Każda z postaci ma swoją historię. Historię przed całą historią i historię w serwowanej historii. To, jak aktorzy czarują na ekranie… ja serio na mam słów. Każda jedna postać odegrana została fantastycznie a aktorzy dobrani zostali perfekcyjnie do odgrywanej roli.
Zbuntowana Tokio, która potrafi wszystko spieprzyć a jednocześnie być podporą zespołu. Rio, który jest niesamowicie naiwny, ale też zyskuje sympatię widza tym, co go spotyka. Nairobi, która po prostu porywa. No i Berlin… niesamowicie wkurzający, śmiało można nazwać go antagonistą, ale tak cholernie elektryzujący, że ciężko od niego odwrócić wzrok i chce się go jeszcze więcej. Każdy ma swoje miejsce w serialu i to miejsce idealnie obsadzone.
Niestandardowa fabuła Domu z papieru
Opis tego nie uzmysłowi, jeżeli nie obejrzy się serialu. W końcu napad na mennicę nie jest niczym, czego w kinie jeszcze nie widzieliśmy. Jednak to, jak rozegrano całą akcję, misternie upleciono intrygi i pokazano plan niemal idealny, sprawia, że serial zdecydowanie wyróżnia się na tle innych.
Z odcinka na odcinek napięcie rośnie, choć przyznam, że sam początek serialu (pierwszy odcinek, czy dwa) są odrobinę nużące. Z biegiem czasu akcja się jednak mocno rozkręca. Widz przygotowany jest na najgorsze. I czasami to najgorsze się wydarza, innym razem zagrożenie mija. Całość poprowadzona jest w taki sposób, że dostajemy ogrom zaskoczenia, niejednokrotne palpitacje serca i ekscytację na myśl o kolejnym odcinku.
Niebanalne zwroty akcji
Oglądamy kolejny odcinek i mamy wrażenie, że wiemy już wszystko. Bum! Świat obraca się o 180 stopni. Szok, niedowierzanie, napięcie. Przyzwyczajamy się do nowego biegu historii i czynników, które się pojawiły i nagle kolejne bum! Znowu coś, czego nie przewidzieliśmy.
Za każdym razem, kiedy miałam wrażenie, że rozgryzłam wszystko, co serial miał mi zaserwować, pojawiał się czynnik, który zmieniał moją perspektywę. To napięcie, kiedy nie wiemy, czy bohaterowie wyprzedzają działania policji i podkładają się celowo, czy może rzeczywiście popełnili kolejny krok. Każda kolejna minuta serialu, to kolejna niespodzianka, która igra z uczuciami widza.
Ogrom emocji
No właśnie. Uczucia widza i ten ogrom emocji, które serwuje ten serial są niesamowite. Jestem jedną z tych osób, które wkręcają się w fabułę i seriale. Lubię zarówno te lekkie, odmóżdżające produkcje, jak i ambitniejsze. Tutaj twórcy zrzucili na mnie bombę emocjonalną, która wybuchała co odcinek a nawet kilka razy w ciągu danych 40-kilku minut.
Nic nie było pewne. Niczego nie byłam wstanie domyślić się w 100%. Czuję rozdrażnienie, kiedy jestem wstanie przewidzieć kolejne kroki bohaterów. Czuję rozdrażnienie, kiedy znam bieg wydarzeń na długo przed ich wystąpieniem. Tutaj czułam ogromne napięcie i ciekawość, bo nie miałam pojęcia, co się wydarzy za chwilę.
Podsumowanie
Jeden z lepszych seriali, jakie oglądałam w ostatnim czasie. Fantastyczni aktorzy, cudowny język, niesamowita fabuła i ogrom niespodzianek. Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z oglądaniem tej produkcji i nie wiem czy żałuję tego, że zabrałam się za nią tak późno, czy że już ją obejrzałam i nie wrócę do tej cudownej niewiadomej, kiedy odkrywam kolejne karty wgapiając się w ekan monitora.
Serdecznie polecam a sama z zapartym tchem wyczekuję kolejnego sezonu.
Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:
Przeczytaj także:
Wiedźmin – serial Netflix (2019)
Joker (2019)
Nie czytasz Olgi Tokarczuk? – Zrób z siebie idiotę!
Postanowienia noworoczne 2020
Jak być produktywnym zamiast „wiecznie zajętym”?