Ostatnio przeczytane #18 – Kruche życie, Magia zmienia, Królestwo popiołów

Cykl przegląd literatury zmieniam w ostatnio przeczytane. Przegląd nie miał za wiele wspólnego z przeglądem, był bardzo nieregularny i mylił nowych czytelników mojego bloga. Stąd subtelna zmiana na ostatnio przeczytane. Dzisiaj mam trochę dobroci zarówno z zakresu fantastyki, jak i literatury faktu – zapraszam serdecznie.

Kruche życie – Stephen Westaby

To może zacznijmy na poważnie, a później przejdziemy do głupot ;) Kruche życie to przepiękna historia profesora Stphena Westaby, który przyczynił się do rozwoju kardiochirurgii. Tytuł, po który bardzo długo zastanawiałam się, czy powinnam sięgnąć. Bałam się tego, co może mnie spotkać, ale ostatecznie sięgnęłam, przeczytałam i zachwyciłam się. Cudowna historia oparta o przykłady z życia. Historia, która niejako ukształtowała to, jak w tej chwili wygląda kardiochirurgia. Do tego człowiek, który nie bał się podjąć ryzyka, złamać niektórych przepisów, tylko po to, żeby uratować kolejne życie.

Serdecznie polecam – Kruche życie rozpoczęło mój czytelniczy rok 2020 i rozpoczęło go bardzo dobrze. Ostrzegam jednak, że nie raz i nie dwa się przy niej popłakałam a mój dziadek stwierdził, że jest dla niego za ciężka i za smutna i rezygnuje z jej czytania – jeżeli jesteś osobą wrażliwą, koniecznie przygotuj karton chusteczek podczas czytania. Ale sięgnij po ten tytuł, bo warto! Nikt tak dobrze, jak osoba, która przyczyniła się do tworzenia historii kardiochirurgii, nie opowie Ci tej historii ;)

Magia zmienia – Ilona Andrews

Ósmy tom. Matko święta, to już ósmy tom mojego cudownego patronatu. Zostały nam dwa tomy do zakończenia historii a ja z każdym kolejnym jednocześnie skaczę pod niebiosa, że wychodzi kolejna moja perełka i z każdym kolejnym drżę o to, jak ta historia się zakończy.

W tomie ósmym odchodzimy od gromady – Kate oraz Curran próbują żyć własnym życiem. Okazuje się, że całkowite odcięcie się od gromady nie jest takie proste i nie nastąpi od razu. Kiedy dowiadują się, że Eduardo zaginął, postanajwiają włączyć się do poszukiwań.

Magia zmienia nie różni się za wiele od pozostałych tomów. Dalej dostajemy lekką historię, która niesamowicie wciąga i od której nie można się oderwać. Niezmiennie jestem pod wrażeniem, że historię tworzy małżeństwo – cały czas mam wrażenie, jakby cała historia stworzona została przez jedną osobę.

Nie chcę za głęboko wchodzić w fabułę. Jesteśmy przy ósmym tomie, który dość mocno wiąże się z poprzednimi. Zaznaczę jednak, że po raz kolejny otrzymujemy historię, która porywa i od której nie da się oderwać. Choć przyznam, że ósemka nie będzie moim ulubionym tomem. Świetnie się przy niej bawiłam, ale wcześniejsze jeszcze bardziej przypadły mi do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że dostajemy 100% Andrews w Andrews i sięgając po Magia zmienia możemy spodziewać się tak dobrej historii, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Dlatego serdecznie polecam kontynuowanie serii a sama czekam na jej zwieńczenie dwoma ostatnimi tomami.

Królestwo Popiołów – Sarah J. Maas

Królestwo Popiołów - Sarah J. Maas

Nawet nie wiem w jaki sposób mam zacząć. Szósty, ostatni tom. 5 lat z serią Szklany tron. Moja przygoda z tą historią zaczęła się w 2014 roku po premierze pierwszej części. Później były kolejne, coraz grubsze tomy, dodatkowe historie, które jak Wieża Świtu, potrafiły się rozrosnąć do 800 stron. No i dostaliśmy zakończenie – 1200 stron podzielonych na dwa tomy, żeby książka się nie łamała. Złamała mi jednak serce.

Przyznam, że przy piątym tomie miałam kryzys. Tak ciężko było mi wrócić do tej historii i znów się w nią wkręcić, że książka leżała na półce ponad rok. Jak już się przełamałam i przebrnęłam przez wątki, które odrobinę mnie wynudziły, zostały mi Wieża Świtu i Królestwo Popiołów. Obie przeczytałam na przestrzeni jednego miesiąca.

Ostatnie podrygi. Ciemność nadchodzi. Aelin porwano. Nadzieja na wygraną jest znikoma. Mnogość wątków, misternie plecione intrygi i to napięcie, które nam towarzyszy, sprawiają, że nie można się od książki oderwać. To, co najbardziej doceniłam to fakt, że każdy bohater, każde wydarzenie i każdy wątek otrzymuje wystarczająco czasu na łamach książki. Może dlatego wyszedł z tego taki kombajn, ale zdecydowanie było warto. Nie było tutaj przegadanych wątków, nie było nudy. Było 1200 stron wypełnionych napięciem, nadzieją, smutkiem, radością, śmiechem i łzami, no i intrygami. Jak ta Sarah J. Maas poszalała i co ona zrobiła z tą historią. Niesamowite.

Serdecznie polecam i zachęcam do dania tej serii szansy. Kocham ją niezmiennie na przestrzeni 6 lat i żałuję, że mam już ją za sobą. Zazdroszczę każdemu, kto będzie ją czytał na świeżo – pamiętam co o niej myślałam przy pierwszym tomie i jaki kierunek tej historii sobie wyobrażałam a w jak kompletnie odmienne miejsce dotarłam – stąd wielkie brawa dla autorki! Polecam!

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Przeczytaj także

Nauka koreańskiego od podstaw
5 powodów, dla których warto obejrzeć Dom z papieru
Nie czytasz Olgi Tokarczuk? – Zrób z siebie idiotę!
Skuteczna reklama na Facebooku – Artur Jabłoński (recenzja)

Related Posts

E-book

Archiwum