Seria „nie gryzie” jest już swego rodzaju serią kultową Wydawnictwa Edgard. Zbiera wokół siebie rzesze fanów, którzy uczą się z nią języków. Sama do tej pory miałam już przyjemność zajrzeć do kilku języków właśnie z tej serii. Na czele, niezmiennie, stoi hiszpański nie gryzie, który poprowadził mnie w moich początkach nauki i nadał jej odpowiedni kierunek. Tym razem, w związku z planem nauki języka koreańskiego, sięgnęłam po kolejny tytuł serii, sprawdzając jak radzi sobie z językami bardziej egzotycznymi.
Koreański nie gryzie – układ książki
Standardowo, koreański nie gryzie, podzielony jest na 10 rozdziałów tematycznych. Rozpoczynamy od wstępu, który mówi o języku, piśmie oraz wymowie.
Rozdział pierwszy – wymowa oraz pisanie
Tutaj zatrzymam się na chwilę, jako że rozdział ten bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Większość tego typu publikacji, opowiada o historii języka, opisuje zasady wymowy i na tym zabawa się kończy.
W koreańskim nie gryzie mamy całe sekcje kratek, które umożliwiają nam trening pisania. Krok po kroku poznajemy kolejne samogłoski oraz spółgłoski, a także znaki złożone. Wraz z kolejnymi znakami, powolutku wprowadzane są kolejne słówka. Do tego wszystkiego, otrzymujemy płytę CD, z którą ćwiczyć możemy wyłapywanie konkretnych dźwięków.
Choć rozdział pierwszy okazał się dość żmudny, ostatecznie bardzo doceniłam jego układ. Pierwsza książka, do której miałam okazję zajrzeć, która poświęciła ok. 20 stron na to, żebym oswoiła się z pisownią oraz dźwiękami. To zdecydowanie zasługuje na duży plus.
Kolejne rozdziały – pierwsze kontakty, liczby i czas, zakupy, podróże i inne
Dalej jest już standardowo jak dla tej serii. Rozdział rozpoczynamy mini-komiksem, który wprowadza nas w zakres tematyczny, który będzie poruszany. Dalej mamy dialog, który nawiązuje do zakresu lekcji, zagadnienia gramatyczne oraz leksykalne.
Mały minus tego tytułu, to pobieżnie potraktowana gramatyka. Dla niektórych będzie pewnie to zaleta, jednak w tym przypadku było mi bardzo trudno. Już na samym początku wprowadzone mamy partykuły, które uczących się przerażają i bardzo ciężko je zrozumieć. Książka nie tłumaczy ich prawie w ogóle. Wiemy jak poprawnie gramatycznie je dobrać, nie wiemy jednak kiedy i dlaczego je stosować.
Tempo całej książki też jest dość duże. Bardzo lubię wydania z serii „nie gryzie”. Jednak rozbijam sobie dany rozdział na kilka sesji lekcyjnych i uzupełniam informacje innymi materiałami, lub Internetem. Słówek i zasad gramatycznych jest tak wiele, że nie sposób wszystko zrozumieć, zapamiętać oraz przećwiczyć na przestrzeni kilku stron.
Koreański nie gryzie – innowacyjny kurs od podstaw
Wiem, że wiele osób szuka materiałów all-in-one. Z własnego, językowego doświadczenia wiem, że takowe nie istnieją. Dlatego bardzo często mamy na półkach książki osobno do gramatyki, osobno do słownictwa, osobno do nauki wymowy itd.
Niemniej, koreański nie gryzie to bardzo ciekawy przewodnik po tym, gdzie w ogóle zacząć. Internet (szczególnie, jeżeli znacie język angielski) pełen jest materiałów, które pozwolą Wam jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła i poszerzyć wiedzę. Z Koreańskim nie gryzie nakierowani będziecie na odpowiednie tory. Posegregujecie wiedzę tematycznie, krok po kroku odkrycjecie kolejne zakamarki języka koreańskiego i odważycie się zrobić ten pierwszy krok.
Uważam, że hiszpański nie gryzie nie był wyjątkiem i seria faktycznie jest ciekawym i zachęcającym do kontynuowania nauki medium tłumaczącym podstawy języka. Sama, patrząc na swoje dotychczasowe językowe doświadczenie, nie wyobrażam sobie, stosować tego tytułu bez towarzystwa innych. Jednak jest to ciekawy tytuł na start, który prowadzi za rączkę i zagadnienie za zagadnieniem odczarowuje nasze blokady ukazując kolejne elementy języka obcego.
Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco: