Księżycowe miasto – Sarah J. Maas

Wydawnictwo Uroboros po raz kolejny zabiera nas do świata wykreowanego przez Sarah J. Maas. Wracamy do świata Fae, choć to nie ten sam świat, który poznaliśmy w Szklanym Tronie czy Dworach. Tym razem trafiamy do Lunathionu, w którym mieszka Bryce Quinlan. Dziewczyna jest pół człowiekiem, pół Fae. Mieszka pomiędzy ludźmi, pełnymi Fae i innymi stworzeniami, które ten świat zamieszkują.

Bryce Quinlan na ratunek władzom miasta

Główna bohaterka prowadzi szalone życie, dopóki jej przyjaciółka, Fae, nie ginie w nieznanych okolicznościach. Za dnia pracuje jako handlarz antyków parając się sprzedażą nie zawsze legalnych, magicznych artefaktów. Kiedy jej bliscy zostają brutalnie zamordowani, dziewczyna wycofuje się do stworzonego przez siebie świata i prowadzi spokojne, wręcz nudne życie.

Księżycowe miasto to swego rodzaju kryminał, który osadzony jest w fantastycznym świecie. Znajdujemy w nim zmiennokształtnych, świetnie znanych nam z twórczości Sarah J. Maas Fae, wiedźmy i inne magiczne stworzenia. Choć jest to kolejne Urban Fantasy, obok którego nie potrafiłam przejść obojętnie, to jest to kompletnie inny kaliber, niż świat stworzony przez Anetę Jadowską, o którym nie raz wspominałam. Bryce jest kolejną silną bohaterką, która mierzy się z przeciwnościami losu. Nie brak jej jednak cech ludzkich i zwykłej słabości, która skłania ją do myśli samobójczych. To jednak różni ją od Dory Wilk, że nie wydaje się być niepokonana i do samego końca nie wiemy, jak potoczą się wydarzenia.

Świat Bryce zmienia się diametralnie, kiedy wciągnięta zostaje w śledztwo. Władze miasta uważają, że jest wstanie rozwikłać zagadkę morderstw, które zaczynają się nasilać. Dzieje się to jednak 2 lata po morderstwie jej przyjaciół. Dziewczyna czuje się zagubiona po stracie najbliższych, ale nie pozostawiają jej wyboru. Postanawia rozwiązać śledztwo, choć nie wie tak naprawdę od czego zacząć. Morderca depcze jej po piętach, zaciera ślady i utrudnia jej działania jak tylko może. Bryce dostaje opiekuna, który ma ją obserwować (jest też jedną z podejrzanych) i nie omija żadnej możliwości, żeby pokazać swoje zawzięcie, upartość i własne podejście do sprawy. Dla trzecich obserwatorów ma całe śledztwo gdzieś, jednakże dziewczyna jest na tyle sprytna, że robi swoje, wbijając szpile wszystkim wkoło i odpowiednio oszukując otoczenie.

Świat Lunathionu

Świat Lunathionu i historia stworzona przez Sarah J. Maas sprawiła, że wpadłam po uszy. Choć nie od razu. Zacznę może od samego początku, który stał się kontrowersyjny. Z racji dużej objętości książki, polskie wydawnictwo postanowiło podzielić tom wydany w Stanach, na dwa tomy w Polsce. Stąd też, wielu czytelników traktuje historię jako dwa oddzielne tomy i oceniając ten drugi jako lepszy.

Zdecydowanie dołączam do tego grona, choć historia dla mnie jest jedna. Pierwszy tom wprowadza nas w świat i intrygę. Niewiele się dzieje, aczkolwiek autorka przedstawiam nam wykreowany świat. Dopiero w drugim tomie zaczyna się właściwa akcja. I to drugi tom pokazuje swoją magię i rozkochuje w sobie czytelnika.

Wartością, jaką niosą za sobą książki Maas to pełne, kompletne światy. Przy każdej serii mamy wrażenie, że każdy ich element jest dokładnie przemyślany i nie ma tam przypadków. O dziwo też, kręcimy się wokół podobnych postaci a jednak każda z tych książek jest kompletnie inna. O ile Szklany Tron i Dwory były do siebie w pewnym momencie mocno zbliżone, o tyle tutaj dostajemy coś innego, nowego, znacznie świeższego. Ulokowanego wiele, wiele lat później.

No właśnie. A może to ten sam świat tylko w innym okresie? Być może. Nie mamy jednak zamków, dworów i królów – mamy nowoczesne miasto, w którym wielu się świetnie bawi, ale istnieje też dyskryminacja i różne warstwy społeczne. W końcu zwykły, szary człowiek, nigdy nie dorówna Fae.

Kreacja bohaterów i wątek romantyczny

Na uwagę zasługują także bohaterowie. O ile Sarah J. Maas ma tendencję do tworzenia silnych bohaterek bez wad, o tyle Bryce zdaje się mieć głównie wady. Dopiero z biegiem toczonych wątków część jej słabości obraca się w mocne strony. Do końca jednak pozostaje w dużej części człowiekiem i popełnia błędy. Odczuwa słabości.

To, co łączy wszystkie książki Maas to przebiegłość i zaradność jej bohaterek. Każda z nich miała asa w rękawie i potrafiła zmienić bieg historii i zaskoczyć wszystkich wkoło strategią i swoim zachowaniem. Bryce nie odstaje więc od Celeany czy Feyre znanych z poprzednich książek.

Pozostali bohaterowie także wnoszą wiele do historii, ubarwiają ją, a jednocześnie są wielkimi indywidualistami, którzy podkręcają całą fabułę i nie raz i nie dwa zaskakują. Każdy z nich ma określone motywy, które tłumaczą ich zachowania, choć każdy z nich kryje też inną stronę osobowości, która w kluczowym momencie zmienia bieg zaplanowanych i przewidywanych wydarzeń.

Jednocześnie, wszyscy fani Sarah J. Maas wiedzą, że autorka nie potrafi w romanse. W przypadku Księżycowego Miasta jest odrobinę lepiej i romans, który pojawia się na kartach lektury nie jest tak miałki i irytujący. To jeszcze nie jest ten etap, w którym mogłabym krzyknąć 'eureka’ i pochwalić Sarah za jej twórczość romantyczną. Uważam jednak, że romans zaserwowany czytelnikom tym razem, jest znacznie bardziej przystępny, zjadliwy i dużo, dużo lepszy, niż wszystkie poprzednie, które tworzyła. To nie jest już ten poziom cringe’u co wcześniej.

Podsumowanie

Dynamiczna narracja, zwroty akcji, ciekawi bohaterowie i nienajgorszy romans. To wszystko sprawiło, że fantastycznie się bawiłam i Księżycowe Miasto trafia do grona najlepszych książek Sarah J. Maas. Bałam się co autorka będzie serwować czytelnikom, ale absolutnie nie zawiodła, a wręcz zaostrzyła apetyt na dalszą twórczość. Mam nadzieję, że będzie tworzyć nowe treści, niekoniecznie skupiając się na starych historiach.

Zresztą Księżycowe Miasto zakończyło się tak, że kolejny tom mamy gwarantowany. Liczyłam na jednotomowy tytuł, więc odrobinę obawiam się kontynuacji. Jednocześnie przebieram delikatnie nóżkami i ciekawa jestem co będzie dalej. Dlatego na pewno sięgnę po kontunuację, bo nie odpuszczę sobie potencjalnie kolejnej świetnej rozrywki.

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Przeczytaj także

Złodziej dusz – Aneta Jadowska
Wojna makowa – Rebecca F. Kuang
Nie czytasz Olgi Tokarczuk? – Zrób z siebie idiotę!
Warcross, Marie Lu – czyli miks cyberpunka i e-sportu

Related Posts

E-book

Archiwum