Złodziej dusz – Aneta Jadowska (recenzja)

Wchodzimy do uniwersum Thornu. Dora Wilk powraca! Niesamowicie cieszy mnie fakt, że Złodziej dusz ma swoje wznowienie. To książka, z którą 7 lat temu zaczęłam swoją fantastyczną przygodę z Anetą Jadowską. Książka, po którą sięgnęłam w jej pierwotnej wersji okładkowej, którą niewiele osób teraz pamięta. Książka, po którą szansę będą miały sięgnąć rzesze fanów Anety Jadowskiej dzięki temu, że znów jest na rynku. 7 lat. 7 pełnych fantastyki lat, które w pewien sposób zdążyły mnie ukształtować. Czytałam książkę przedpremierowo zastanawiając się czy zachwyci raz jeszcze, czy lata doświadczenia zweryfikują i stwierdzę, że tak dobrze to jednak nie było. Zapraszam na premierową recenzję, jako że książki wchodzi do sprzedaży właśnie dziś!

Heksalogia o Dorze Wilk – tom 1.

Zacznijmy więc od samego początku. Książka opowiada historię Dory Wilk, która w realnym świecie jest policjantką. Specjalistką w swoim zawodzie, jedną z osób, która rozwiązała najwięcej spraw. Niekoniecznie jednak darzona jest ona sympatią. Część jej współpracowników czuje, że coś jest nie tak, nie do końca wiedząc co w naszej Dorze im nie pasuje. Zaczynają więc drążyć. Drążą, bo nie wiedzą, że jednocześnie bohaterka jest wiedźmą – wiedźmą sprzecznych linii magicznych, która zyskała dostęp zarówno do magii płodności jak i magii Pani Północy.

Dorę poznajemy w momencie zabójstwa Pani Pauliny Kozanek. Dora próbuje rozwikłać tę sprawę, jednocześnie próbując rozwikłać nieco podobną sprawę w magicznym świecie. Zaginęło kilkunastu magicznych, których moce są im odbierane a część z nich umiera. Do towarzystwa Dory mamy anioła i diabła. Dosłownie!

Uniwersum Thorn

Kocham to uniwersum! Ufff… najważniejszą część mamy za sobą. Przechodząc jednak do rzeczy. Świat, który wykreowała Aneta Jadowska jest tak kompletny i spójny, że nie sposób się w nim nie odnaleźć. Z biegiem czasu widzę niedociągnięcia debiutanckiej powieści i fakt, że autorka bardziej skupiła się na romansie i wątkach pobocznych, aniżeli na magicznym, alternatywnym świecie (hej, nie wspomniałam, ale to urban fantasy jest!). Niemniej, znając kolejne wątki i inne serie, które w tym uniwersum powstały, wiem jak kompleksowym go stworzyła. W Złodzieju dusz nie czuć jeszcze tej całej magii, tej alternatywności świata, aczkolwiek mamy jego fascynujący zalążek, który chce się poznać bardziej.

To, co bardzo podoba mi się w przypadku tej książki i o czym każdemu wspominam to dywersyfikacja postaci, która fenomenalnie wpisuje się w całą historię i stworzony świat. Mamy wampiry, mamy wilołaki, wróżki, cyklopa, czarty, diabły, anioły – pełen przekrój postaci, które idealnie ze sobą współgrają i nie tworzą drugiego Zmierzchu. Tutaj te postaci są przemyślane. Mają swoje miejsce w całej historii.

Romans, romans, romans

To jest ta część książki, którą dobrze się czyta, ale którą znacznie bardziej doceniała 7 lat młodsza ja. Anioł, diabeł, wiedźma i to napięcie między nimi, które nie wiadomo czy pójdzie krok dalej i wydarzy się coś więcej, czy nie. Nie czytamy taniego romansu, co to, to nie. Muszę jednak przyznać, że spora część książki, nierzadko wątkiem pobocznym, skupia się jednak na tym romansie.

Na spotkaniu z Anetą Jadowską, w którym brałam udział już jakiś czas temu, autorka narzekała, że pierwotne wydawnictwo dość mocno skupiło się na tym wątku w opisie na okładce. Przypomnę co tam widniało:
„Ona. Oficjalnie policjantka. Prywatnie złośliwa wiedźma uczulona na związki.
On numer I. Diabelnie przystojny pomiot.
On numer II. Prawdziwy z niego anioł.”

Tak, to brzmi jak tanie romansidło, czym Złodziej dusz nie jest. Aczkolwiek duża część książki właśnie na tych zależnościach się opiera. Więc nie dziwi mnie, że taki opis powstał – w końcu Aneta też wtedy debiutowała, więc trzeba było masy do książki przyciągnąć. A tego typu opisy jednak te masy przyciągają.

Fabuła w Złodzieju Dusz

7 lat temu potraktowałam historię bezkrytycznie. Taki był mój poziom znajomości fantastyki i odniesienie do innych lektur. Dlatego na start, książka jak znalazł. Obecnie dalej jestem nią zachwycona, przeczytałam ją z wielką przyjemnością i bardzo sprawnie, aczkolwiek widzę jej mankamenty. Dla osoby, która zaczytuje się w fantastyce i która czyta jej bardzo dużo, ten pierwszy tom jest lekkim wprowadzeniem do serii, nakreśleniem stworzonego świata, aczkolwiek mam wrażenie, że główny, nieco kryminalny wątek i ten mocno fantastyczny, nie zostały odpowiednio pociągnięte i poprowadzone.

Zarówno sprawa w realnym świecie, jak i ta w alternatywnym – obie są względnie skomplikowane. Obie są sporym wyzwaniem dla Dory i dają duży potencjał działania i poprowadzenia wątków. Gdyby nieco ograniczyć tę całą romantyczną otoczkę a sprawy pozostawić bardziej skomplikowane, byłaby to idealnie wyważona historia. Teraz, ma się wrażenie lekko zmarnowanego potencjału głównego wątku i głównej akcji oraz przesyt romantycznego wątku, który momentami był aż zanadto cukierkowy.

Złodziej dusz – Aneta Jadowska

Pojawia się więc pytanie – czytać czy nie czytać? No jasne, że czytać! Jest to naprawdę udane Urban Fantasy, które dopiero się rozkręca. Anetę Jadowską zawsze przyrównuję do Patrici Briggs czy Ilony Andrews, które kręcą się w tym samym gatunku. Tam ich pierwsze tomy nie przekonały mnie tak bardzo, jak pozostała część historii. Aneta rozkochała mnie już od pierwszego tomu, do którego po latach podchodzę nieco inaczej i dostrzegam rzeczy, których niegdyś nie dostrzegałam, jednak ostatecznie – jestem ogromną fanką przygód Dory i tego uniwersum i z ogromną niecierpliwością wyczekuję tomu drugiego. Tym bardziej, że zyska przepiękną okładkę ;)

Zostań ze mną na dłużej i bądź ze wszystkim na bieżąco:

Przeczytaj także

Dzikie Dziecko Miłości – Aneta Jadowska
Dynia i Jemioła – Aneta Jadowska
Sabrina sezon 3 – recenzja (serial Netflix)
Nauka koreańskiego od podstaw – wyzwanie 2020

Related Posts

E-book

Archiwum