To jest tekst, do którego zbieram się od 4 miesięcy. SŁOWNIE: CZTERECH MIESIĘCY. Nie wiem dlaczego do tej pory nie potrafiłam nic napisać, dlaczego nie potrafiłam usiąść do zdjęć i przygotować ich pod publikację na blogu. Chciałabym znać odpowiedzi, ale ich nie znam. Lenistwo? Niechęć? Tęsknota? Pewnie wszystkiego po trochu się zebrało i tym sposobem...
Kochani, to już ostatni tekst z okolic Izy. Ciężko mi się pożegnać w ten sposób z racji tego, że wyjazd i tak mam wrażenie, że odbył się wieki temu, ale poprzez publikację postów, mogłam przypomnieć sobie te wszystkie fajne chwile spędzone i w Łodzi i w Krośnie i w trakcie naszych podróży. A tutaj już...
Dobra, dobra, nie bijcie. Wiem, że była przerwa, ale wracamy na chwil parę jeszcze w Bieszczady i kończę snuć swą historię. W końcu ile można, skoro czekają palmy, zamki, światła – tak, kolejne fotorelacje w drodze – ale mam do pokazania jeszcze kilka fajnych rzeczy, więc patrzcie i podziwiajcie. Z Izą odbyłam jeszcze kilka podróży....
Miałam jedną, jedyną prośbę do Izy. Mogłam siedzieć cały pobyt w domu, mogłam nic nie widzieć, mogłyśmy po prostu leżeć na kanapie i oglądać filmy, albo chodzić na spacery, ale chciałam choć raz pojechać i zobaczyć Krosno nocą. Takie tam małe marzenie, które Iza mi spełniła. I za to bardzo jej dziękuję, bo spędziłam przecudowny...
No to jedziemy dalej z tymi Bieszczadami. Dzisiaj wreszcie ujrzycie Izę – tak, w tej chwili wyczuwam u niej strach. Te 600km, które nas dzieli, a nawet dużo więcej, bo w tej chwili, kiedy post jest publikowany i go czytacie, nie ma mnie w Polsce, nie przeszkadza mi w tym, by wyczuć jej przyspieszone bicie...
Dobra, wylądowałam już w tym Krośnie, zyskałam nową rodzinkę, i co dalej? Dalej było troszkę lenistwa, wiele filmów, bo okazało się, że mam tyły i niczego od dłuższego czasu nie oglądałam, więc Iza poczuła się w obowiązku wyedukować mnie filmowo, no i zwiedzanie okolicy. Nie jechałam przecież 600km po to, żeby kompletnie nic nie zobaczyć....
Ile to ja już nie pisałam. Całe wieki. Aż dziwnie znów patrzeć na ten edytor i znów dla Was pisać. Jednocześnie jest to też bardzo przyjemne uczucie, bo od zawsze lubiłam to robić. Po prostu ostatnio bardzo brakowało mi czasu i blogowanie zeszło na dalszy tor. Niestety jeszcze wszystkiego sobie nie ułożyłam, nie nadrobiłam wszystkich...
Odkryj Bydgoszcz to taka mała seria wpisów, która będzie bardzo, ale to bardzo nieregularna, która pozwoli Wam troszeczkę lepiej poznać miasto, które przez wielu jest lekceważone i wyśmiewane. Miasto, o którym wielu tak naprawdę nic nie wie i nawet nie potrafi go zlokalizować na mapie. Miasto, które nie jest może centrum turystycznym, ale ma całkiem...